piątek, 22 grudnia 2017

Książkowe świąteczne LAST MINUTE

Dowiedzieliście się, że w Święta odwiedzą Was goście z dziećmi? Na Wigilii u rodziców pojawi się dawno niewidziana znajoma z córką? Prezent, który zamówiliście na początku tygodnia nie dotarł do dziś i musicie szybko znaleźć coś innego? Zapraszam na książkowe LAST MINUTE – szybkie podpowiedzi prezentowe z rekomendacjami.


1. Susanna Isern, Najlepsza zupa na świecie, il. Mar Ferrero, tłum. Beata Haniec, wyd. Tako 2017.
Książka Susanny Isern każdego wprowadzi w świąteczny nastrój, mimo że nie pada tam wcale słowo „Święta”. Mowa jednak o zasiadaniu wspólnie do stołu, o dzieleniu się posiłkiem i byciu razem, gdy za oknem noc i śnieg. Czy może być coś bardziej wigilijnego? 


Jest zima, a w lesie szaleje burza śnieżna. Zziębnięty Królik dociera do czyjegoś domku, nad którym unosi się dym z komina. Puka do drzwi i z nadzieją pyta, czy może tu przeczekać śnieżycę. Inaczej niż w książce Janosha, w której świerszczyk-muzykant szukał schronienia i wszędzie mu odmawiano, Żółw o dobrym sercu z radością zaprasza gościa do siebie. I nie tylko jego. Wkrótce bowiem do drzwi pukają kolejni przemarznięci wędrowcy: Jeleń, Lis, Wilk, Jeż, Mysz… Nie przychodzą z pustymi rękami – każdy ma ze sobą coś, co przydaje się jako składnik zupy, którą przyrządza Żółw. Ta zupa, która wszystkich rozgrzeje i nasyci, ma symboliczne znaczenie – pokazuje wartość działania w grupie i realizowania wspólnego celu. Fantastyczne ilustracje Mar Ferrero przenoszą czytelnika w sam środek zimowego lasu, cichego i okrytego śniegiem, wprost do małego domku, w którym grupka zwierzaków w kolorowych wełnianych sweterkach radośnie uwija się w kuchni. Historia z przesłaniem – dla przedszkolaków oraz dla wszystkich, którzy lubią wzruszenia, zimę i piękne ilustracje.




poniedziałek, 18 grudnia 2017

Subiektywny przegląd książkowych nowości /grudzień 2017/

Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.


To jest cudownie abstrakcyjna i jednocześnie bardzo życiowa książka. Jej (anty)bohaterem jest generał Alcazar, który wymyślił sobie, że prawa strona książki musi być zawsze pusta! A pusta musi być po to, żeby on mógł przejść do historii – wtedy, kiedy o tym zdecyduje!
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych  rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.

Isabel Minhos Martins, Przejścia nie ma!, il. Bernardo P. Carvalho, tłum. Tomasz Pindel, wyd. Dwie Siostry 2017.
Wiek: 5+

piątek, 15 grudnia 2017

Przygoda Marlenki

Kilkuletnia Marlenka, znudzona samotnym przesiadywaniem w oknie, wybiega z domu w zimowy dzień, aby pobawić się na śniegu. Jego płatki zdają się wołać do niej zupełnie jak dzieci i zachęcać do wspólnej zabawy. Dziewczynka wpada radośnie w wirującą na wietrze białość. Jest trochę jak Kaj Andersena, gdy wsiada na srebrne sanki i pozwala zabrać się  do śnieżnego ogrodu Królowej Zimy.



Władczyni tej krainy, podobnie jak Królowa Śniegu, mieszka we wspaniałym lodowym zamku, który oszałamia swą majestatycznością. Marlenka „z zachwytem spogląda na błyszczące mury, / na sklepienia wież krągłe jakby cukru głowy, / i na ściany wyniosłe jakby szklane góry”.
Sprowadzenie Marlenki to prezent urodzinowy dla córki Królowej Zimy. Maleńka księżniczka chce zawłaszczyć sobie dziewczynkę jak Mała rozbójniczka Gerdę, ale na szczęście nad wszystkim czuwa miłościwa królowa.


To dobra monarchini, serdeczna i czuła. Cieszy się radością swojej córki, ale dba także o Marlenkę. Obserwuje zabawy dziewczynek ze śnieżynkami, wspólnie z nimi rusza w tanecznym korowodzie, kiedy jednak widzi zmęczenie małego gościa, każe natychmiast przygotować  sanie zaprzężone  w cztery polarne niedźwiedzie. Marlenka wraca do domu, prosto w ramiona wyczekującej jej matki.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Nakręceni (Cogheart)

„Gdyby nie było wszystkich tych złych ludzi, nie mielibyśmy szans na czynienie dobra” – w taki sposób Lily próbuje spojrzeć na swoje życie. W którym aż roi się od złych ludzi i ich jeszcze gorszych uczynków. Dziewczyna ma dopiero 13 lat, a już zdążyła otrzeć się o śmierć i poznać,  czym jest ludzka zawiść, chciwość, nienawiść. Jej ojciec jest niezwykle uzdolnionym wynalazcą. Jedno z jego urządzeń okazało się mieć niezwykłą moc, i właśnie ten wynalazek sprowadził nieszczęście na rodzinę Hartmanów. Niektórzy ludzie nie cofną się bowiem przed niczym, by dostać to, czego nie ma nikt inny.




Lily Grantham  (właść. Hartman) – główną bohaterkę książki – poznajemy w chwili, gdy sztywno kroczy z książkami na głowie długim korytarzem Akademii dla Młodych Dam Panny Octavii Scrimshaw. A w zasadzie próbuje to robić, bo nie jest łatwo iść wyprostowanym jak struna, jednocześnie po kryjomu kartkując  powieść sensacyjną w odcinkach, które Lily czytuje pasjami.  Takie powieści były bardzo popularne w dziewiętnastowiecznej Anglii i nosiły nazwę Penny Dreadful. Kosztowały dokładnie pensa i nie miały dobrej reputacji, za to co tydzień każdy kolejny odcinek przykuwał uwagę wiernych czytelników. Szkoda, że nie ma o tym słowa w polskiej wersji książki (ba, zniknęło nawet samo określenie Penny Dreadful), tym bardziej, że na swojej stronie internetowej autor udostępnia czytelnikom gotowy schemat do stworzenia własnej sensacyjnej historyjki. Możecie pobrać go tutaj).


czwartek, 7 grudnia 2017

Co robi język za zębami?

Chcielibyśmy wierzyć, że dbałości w posługiwaniu się językiem polskim nasze dzieci nauczą się w szkole. Jeśli trafią na dobrych nauczycieli – zapewne w znacznym stopniu to się uda. Ale nasze działanie, dające codzienny przykład, jest ważniejsze. 



Dziecko poznaje język i reguły nim rządzące poprzez rozmowę, aktywność, uczestnictwo w sytuacjach społecznych. Obserwuje, naśladuje, trenuje, testuje. Ta nauka może, a na wczesnym etapie rozwoju nawet powinna, mieć formę zabawy i rozmowy. Z poznawania ludzkiej mowy i zasad nią rządzących naprawdę można czerpać wielką przyjemność. Jak to zrobić? Na przykład sięgając po książkę Agaty Hąci „Co robi język za zębami?”!


To wyjątkowa publikacja na naszym rynku, która podejmuje zagadnienia z różnych obszarów: gramatyki, słowotwórstwa, frazeologii, artykulacji, komunikacji językowej i innych, a wszystko to w formie niezwykle przystępnej, specjalnie pomyślanej pod kątem młodego czytelnika, również tego zaledwie kilkuletniego.

niedziela, 3 grudnia 2017

"Świerszczyk" pod choinkę

Już zaraz święta, poszukiwanie prezentów więc trwa! To dobry moment, aby przypomnieć, że wspaniałym upominkiem dla dziecka, oprócz książek, jest także prenumerata ulubionego czasopisma.





Na przykład „Świerszczyka”, który moim zdaniem wciąż pozostaje bezkonkurencyjnym pismem w swojej kategorii wiekowej (4 – 9 lat) To naprawdę wielka frajda dla dziecka co dwa tygodnie wyjąć ze skrzynki zaadresowaną do siebie dużą kopertę, a z niej – własny kolorowy magazyn.

Zagraniczne pisma dla dzieci oferują specjalne karty do wydruku, oznajmiające młodemu czytelnikowi, że już za chwileczkę, już za momencik wpadnie w jego ręce pierwszy numer nowo zaprenumerowanego pisma. U nas chyba takiej praktyki nie ma, ale możemy przecież zadbać o to sami. Przygotujmy własnoręcznie taką kolorową spersonalizowaną kartkę, włóżmy ją do egzemplarza „Świerszczyka”, zapakujmy w świąteczny papier i zostawmy pod choinką. To miły i oryginalny prezent, który w dodatku będzie przynosił radość przez cały rok!




czwartek, 23 listopada 2017

Na krawędzi wszystkiego

Okryty śniegiem las na okładce tchnie bardziej ciszą niż grozą, a ostrożnie stąpające w śniegu sylwetki ludzkie przywodzą na myśl długi spacer w późne zimowe popołudnie. Blask rozświetlający czubki drzew też nie zapowiada niczego niepokojącego i otwierając książkę, czytelnik wcale nie jest przygotowany na to, co spotka w środku. Prześlizgnięcie się po tekście blurba bynajmniej nie rozstrzyga sprawy.


Mnie to cieszy. Lubię, jak książka zaskakuje, szczególnie gdy jest to powieść. Z przyjemnością daję się porwać zdarzeniom, wciągnąć w grę. Doceniam, gdy do ostatniej strony opowieść trzyma w napięciu i każe co i rusz snuć spekulacje. Do chwili, gdy nie skończę całej książki, nie czytam żadnych recenzji, nie zagłębiam się w cudze opinie, żeby nie natknąć się na żaden spoiler i nie popsuć sobie zabawy.

piątek, 17 listopada 2017

Subiektywny przegląd książkowych nowości /listopad 2017/

Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.


Nie jestem znawczynią grzybów ani nawet ich smakoszką, ale ta książka może sprawić, że zmienię zdanie! Wielkoformatowa, z wielką starannością wydana publikacja zawiera ogrom informacji wszelakich o grzybach. Czytelnik znajdzie tu kwestie podstawowe, czyli opis gatunków, podział na grzyby jadalne i trujące, i te będące pod ścisłą ochroną. Dowie się, gdzie, kiedy i z czym wybrać się na grzyby i jak nie popełnić zabójczej pomyłki podczas grzybobrania. Znajdzie też ulubione przepisy z grzybami: zupę grzybową, faszerowane pieczarki czy schabowe z boczniaków, a także okołogrzybowe dania egzotyczne, jak np. kombucha, oraz te wcale niezawierające grzybów, ale mające grzyb w nazwie, jak ciasto „Pleśniak” czy omlet „Grzybek”. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Opisano tu grzyby, o których słyszymy rzadko – grzyby drapieżne, grzyby-robaki i te święcące dziwnym bajkowym blaskiem. Zaprezentowano także grzyb burzowy, atomowy, a nawet grzybek do cerowania (!). Książka aż kipi od faktów, które mogą zaskoczyć największego grzybowego entuzjastę. Porusza przy tym zagadnienia językowe (skąd wzięło się powiedzenie „wyrósł jak na drożdżach”?), społeczno-geograficzne (czy mieszkańcy innych krajów też zbierają grzyby?) i medyczne (które grzyby atakują organizm i jak z nimi walczyć?). Całość jest przepiękna graficznie – ilustracje Asi Gwis to prace najwyższej próby. Wspaniały prezent dla każdego od lat 6 do 106!

Liliana Fabisińska, Grzyby. Dziwne fakty z życia grzybów, o których nie mieliście pojęcia, il. Asia Gwis, wyd. Nasza Księgarnia, listopad 2017.
Wiek: 6+

środa, 15 listopada 2017

Lot Osvalda

Lubicie zmiany? Czekacie na to, że pewnego dnia wydarzy się coś, co zmieni ustalony dotychczas życiowy kurs? A może należycie do osób, które aż kipią od energii i planują, działają, w zasadzie żyją w ciągłej zmianie? Osvaldo zdecydowanie należał do pierwszej kategorii. Żył sobie niemal anonimowo na poddaszu eleganckiej kamienicy, wychodził do pracy, wracał do domu, a jedyną żywą istotą, z którą utrzymywał bliższą relację był ptaszek o imieniu Fiu-Fiu. „Prowadzili spokojne życie, bez żadnych niespodzianek”. Do czasu. 
 

Jak to bywa w opowieściach o takiej konstrukcji, musiało zdarzyć się coś, co wywróciło do góry nogami status quo. Fiu-Fiu przestał śpiewać. A ponieważ był jedynym przyjacielem Osvalda, mężczyzna postanowił zrobić wszystko, by przywrócić ptaszkowi głos. W którymś momencie, zdesperowany, kupił roślinkę, która rzekomo miała uszczęśliwiać każdego, komu zostanie ofiarowana. W tym miejscu do książki wkrada się magia…




Gdy Osvaldo budzi się rankiem, nic już nie jest takie jak było. Całe mieszkanie porasta las, zupełnie jak w pokoju Maxa u Maurice’a Sendaka. I tak jak Max, również Osvaldo powędruje w bezkresny świat, z dala od bezpiecznego ciepłego łóżka i znanych sobie rzeczy.

Czy odnajdzie Fiu-Fiu? W zasadzie nie to jest w tej historii najważniejsze, lecz sam proces przemiany bohatera, który odważył się dla kochanego przyjaciela zrobić coś, przed czym całe życie się wzbraniał.



Książka Thomasa Baasa przypomniała mi „Spotkanie” – krótkometrażowy film Iny Hrabarenki. Dwunastominutowy obraz pokazuje wyjątkową bliskość tworzącą się między samotnym, wyalienowanym człowiekiem, a zwierzęciem, które wnosi radość w jego szare życie. I tutaj też, tak jak w książce Baasa, jest utrata i wielki żal, oraz wyciągnięta dłoń trzeciej osoby dramatu.


Najważniejszy jest jednak tytułowy lot – ku innym rewirom życia, które wzbudzały dotąd paniczny lęk, ku innemu sobie, ku innym ludziom. Bo w słodko-gorzkim finale książki znowu najważniejsza jest relacja bliskości, ale niekoniecznie ta eksponowana na początku. Tym razem to głębsza, silniejsza więź, której moc bierze się nie tylko z brania, lecz także z dawania.

Na uwagę zasługuje imponująca wizualna strona publikacji. Książka ma duży format (355 x 273 mm), zastosowane w ilustracjach zielone i czerwone kolory z palety Pantone nadają obrazom głębi i znakomicie odzwierciedlają napastliwą intensywność splątanego, zielonego gąszczu. Czytelnik wpada w niego wraz z Osvaldem wprost z obrzeży miasteczka, gdy nagle otwierają się przed nim dwie potężne rozkładane strony, wciągając go w mroczną zieloność, tajemnicze odgłosy dżungli i nieznaną przygodę.




Thomas Baas, Lot Osvalda, wyd. Tadam, Warszawa 2017
Wiek: 3+

piątek, 10 listopada 2017

UBONGO (gra)

Jesień i zima sprzyjają grom planszowym, które spędziły ciepłe miesiące, drzemiąc na najwyższych półkach pod sufitem. To także dobra pora na nowe odkrycia w grach, bo tuż za rogiem czeka Mikołaj i zaraz nadejdą święta, a z nimi prezenty.
Nie byliśmy nigdy maniakami gier, no może poza Dixit, ale syn powoli acz wytrwale zmienia ten stan rzeczy. Bo on zdecydowanie gier się domaga i jest naprawdę dobry w te klocki. Skoro więc taki czas, i takie okoliczności, to pokażę Wam tu w listopadzie i grudniu kilka ciekawych gier, przy których wszyscy dobrze się bawimy. Recenzje znajdziecie w dziale „Poza książką”.


Ubongo czyli mózg w języku suahili. A czemu tak? Bo podczas gry trzeba „wysilić mózgownicę”! W Ubongo wygrana zależy od tego, jak szybko pracują Wasze szare komórki, czy jesteście spostrzegawczy i bystrzy, czy potraficie działać pod presją czasu.

wtorek, 7 listopada 2017

Co na blogach piszą /październik 2017/

Pięć najciekawszych według mnie wpisów minionego miesiąca opublikowanych przez blogerów książkowych. Cykl, którego celem jest polecenie Wam wartościowych książek, o których dobrze wypowiedzieli się inni, a także – czy może przede wszystkim – okazja do dzielenia się książkowymi miejscówkami w sieci, które lubię, cenię i stale odkrywam.


W zasadzie śmiało mogę powiedzieć, że październik poświęciłam na poszukiwanie ciekawych podcastów. Jakoś tak mnie wzięło, bo stwierdziłam, że podczas moich częstych ale dość krótkich w sensie odcinka czasowego wypraw samochodowych podcasty sprawdzają się idelanie. Trwają zwykle od 3 do 40 minut i są zamkniętą jednostką tematyczną. Szukałam głównie podcastów o książkach dla dzieci. W języku polskim znalazłam niestety tylko jeden, za to prężnie działający: „Co się czyta?” To jego właśnie chcę dzisiaj Wam polecić: Joanna Furdal i Krystian Zych rozmawiają o książkach kierowanych do różnych grup wiekowych, o nowościach i wydanych niegdyś perełkach, grupują tytuły wokół tematów np. najciekawsze wydania klasycznych wierszy, książki autorów, którzy do niedawna pisali tylko dla dorosłych, książki z wyraźnie nakreśloną misją terapeutyczną itd. Prezentują także ciekawe miejsca i akcje proczytelnicze, rozmawiają z ludźmi kultury i sztuki. A wszystko to w sympatycznej, luźnej atmosferze z humorem i pozytywnymi fluidami. Posłuchajcie koniecznie i powiedzcie innym. Trzymam mocno kciuki za wytrwałość i niewyczerpane źródło pomysłów na nowe podcasty!



niedziela, 5 listopada 2017

Targi Książki w Krakowie - fotorelacja

Listopadowe targi książki mają to do siebie, że człowiekowi trochę nie chce się na nie jechać do innego miasta, gdy za oknem ziąb, deszcz i ciemność. Tym bardziej, gdy transport odbywa się pociągami, tramwajami i pieszo, a w powrotnej drodze ciągnie się ze sobą walizę peeeełną książek! Ale w tym roku na targi do Krakowa postanowiłam jechać sama z córką. Miał to być nasz babski wypad i po prostu nie mógł być nieudany, choćby wiało i grzmiało!



Wszystkim, którzy mogą sobie pozwolić na dzień wolny od pracy, polecam odwiedzenie targów w piątek. Szczególnie błogim czasem są godziny po 14.00, kiedy halę opuszczają już szkolne wycieczki. Wówczas bez rozpychania się rękami i nogami można dotrzeć na wszystkie upatrzone stoiska, spotkać się z autorami, wypić kawę, przeglądając nowe książkowe nabytki, obejrzeć wystawy towarzyszące, a przede wszystkim porozmawiać spokojnie z wydawcami, bez napierającej ściany ludzi za plecami.
Poniżej małe porównanie: zdjęcie przedstawiające hol przy wejściu w piątek i sobotę.



czwartek, 2 listopada 2017

Dom babci

Non omnis moriar – nie wszystek umrę – mówi poeta. Zostaną po nas marzenia i projekty – te spełnione i ukończone, oraz te, które ledwie zaczęliśmy, a może tylko komuś o nich opowiedzieliśmy. Ale ziarenko zostało zasiane i idea będzie trwać długo po tym, gdy nas już nie będzie.



To piękne i dodające otuchy przesłanie wobec nieuchronności śmierci znajdujemy również w opowieści „Dom babci” Ross Montgomery, wspaniale zilustrowanej przez Davida Litchfielda.  Tytułowy dom jest właśnie ową ideą, którą babcia zaszczepia we wnuczku każdego wieczoru, gdy sadowią się w wielkim fotelu przy kominku i wspólnie oglądają stare fotografie. 

czwartek, 26 października 2017

Zula w szkole czarownic

Znacie Zulę? Ta sympatyczna dziewięciolatka niedawno odkryła, że ma magiczne zdolności i została zaproszona do szkoły czarownic. Dyrektorką tej placówki jest zresztą jej własna babka, Wielka Czarownica Liliana, która nie może doczekać się spotkania z wnuczką. Druga część przygód Zuli to kolejna porcja przygód i czarów, zwieńczona wspaniałym przyjęciem z okazji Halloween. Z kupowymi ciasteczkami!


Jesień zagościła w Poziomkowie i cała okolica zalśniła złotem i czerwienią. Zula korzysta z pięknej aury pełnymi garściami, spędzając czas z przyjaciółmi: Kajtkiem i Maksem. Nauczyła się już trochę panować nad czarami i nie używa ich z byle powodu. Choć zawsze znajdzie się jakiś mały czar, którym można utrzeć nosa nieznośnej i zadzierającej nosa Druzjannie.

sobota, 21 października 2017

Książki na Halloween /2017/

Jak co roku w zestawieniu z okazji Halloween prezentuję książki wydane w Polsce. W przeciwieństwie do wielu publikowanych w USA czy Wielkiej Brytanii, nie skupiają się one tylko na tym jednym dniu w roku. Traktują bardziej ogólnie o straszydłach, potworach i niepokojących, tajemniczych zjawiskach. Mogą być więc znakomitą lekturą także na andrzejki czy inne okazje, w których chcemy wspólnie z dziećmi trochę się pobać. W zestawieniu obok książek znalazły się również dwa zestawy kart – jedne z tekstem, drugie w pełni obrazkowe – które dostarczą ciekawej i strrrrasznej tematycznej rozrywki.  


Krótka forma opowiadania wspaniale sprawdza się we wszystkich sytuacjach, kiedy nie mamy czasu na dłuższą lekturę, a chcemy przeczytać dziecku jakiś zamknięty, pełny tekst. Doceniają opowiadania nauczyciele, wychowawcy, edukatorzy, i myślę, że my rodzice też powinniśmy mieć  je zawsze pod ręką. 

czwartek, 19 października 2017

Nauka i zabawa z językiem angielskim /1./

Wszyscy chcielibyśmy, żeby nasze dzieci znały język angielski, nawet jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno w nieodległej przyszłości. Im wcześniej zaczniemy coś robić w tym kierunku, tym lepiej. Nie warto oczywiście męczyć przedszkolaka ćwiczeniami z angielskiej gramatyki. Chodzi wyłącznie o to, by przygotować dziecko do nauki języka, osłuchać je z jego brzmieniem, uczynić angielski czymś znajomym, co dobrze się kojarzy.



Ten wpis jest pierwszym „odcinkiem” cyklu, w którym opowiem o naszych sposobach nauki angielskiego.

Na początek trochę prywaty:
Dla moich dzieci wybrałam przedszkole o profilu angielskim, w którym zajęcia językowe odbywają się codziennie (ale angielski nie jest językiem komunikacji w przedszkolu). Systematyczny kontakt z językiem w formie przedszkolnych zajęć daje dużo, to oczywiste, ale jednak nie wystarczy. W domu też trzeba działać: bawić się, śpiewać i czytać. 

poniedziałek, 16 października 2017

Subiektywny przegląd książkowych nowości /październik 2017/

Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.

   
Zaczytywałam się w tej książce w początkowych klasach szkoły podstawowej. Piękne, dużego formatu  wydanie w twardej lakierowanej oprawie, kolorowe, pełne szczegółów ilustracje oraz oczywiście intrygujące przygody maleńkich bohaterów sprawiły, że wciąż dobrze pamiętam tę lekturę. Mowa o „Przygodach Nieumiałka i jego przyjaciół”. Brzmi znajomo?
Po ponad trzydziestu latach historia wymyślona przez rosyjskiego pisarza i scenarzystę Mikołaja Nosowa wraca na półki księgarskie. Bardzo to cieszy, bo książka wciąż pozostaje aktualna. Tytułowy Nieumiałek zamieszkujący słoneczną dolinę z podobnymi sobie małymi ludkami-skrzatami bardzo chce być lubiany i podziwiany. Pragnie imponować, ale z powodu swego lenistwa niewiele potrafi. Ubarwia więc własną osobę jak może i opowiada androny o swych rzekomych wyczynach. Prawda musi jednak kiedyś wyjść na jaw…
Pierwsza część trylogii wspaniale zilustrowanej przez Aleksego Łaptiewa, przetłumaczonej na ponad dwadzieścia języków, wielokrotnie adaptowanej, a przede wszystkim uwielbianej przez młodych czytelników z całego świata.

Mikołaj Nosow, Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół, il. Aleksy Łaptiew, tłum. Janina Lewandowska, wyd. Wydawnictwo Literackie, październik 2017.
Wiek: 5+

niedziela, 15 października 2017

How to Make Friends With a Ghost

Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam na tegoroczne Halloween kilka anglojęzycznych picturebooków. Chociaż rzadko piszę na blogu o książkach zagranicznych (pokazuję je za to z krótkim opisem na FB) dzisiaj chcę zaprezentować Wam jesienną nowość wydawnictwa Tundra Books – „How to Make Friends with a Ghost”. 




Książka zauroczyła mnie wyglądem tytułowego duszkowego bohatera, a po przeczytaniu rozbawiła do łez słodko-gorzkim humorem. Dodatkowo ogromnie mi się podoba wszystko co ilustruje Rebecca Green. Zajrzyjcie na jej bloginstagram i profil fejsbukowy!

Całość pomyślana jest jako potraktowany z przymrużeniem oka poradnik dla wszystkich, którzy pragną zaprzyjaźnić się z duchem. Wiadomo, że najpierw trzeba takiego ducha znaleźć (a w zasadzie dać się znaleźć jemu), potem poznać jego nawyki i upodobania, znaleźć wspólny język itd. Duchy miewają sporo odpychających zwyczajów. Choćby ta ich dieta –  jedzą tosty z pleśnią, trufle z woskowiną z uszu i kiszone smarki! Na szczęście mają też zwyczaje, które możemy z nimi dzielić. Na przykład lubią, gdy im się czyta i śpiewa na dobranoc. Choć trzeba powiedzieć, że najchętniej wybierają horrory i ponure, upiorne mruczanki.

sobota, 14 października 2017

Gwiazdka z nieba

Nad jesiennym lasem zapadła noc. Dzienne zwierzęta zmorzył już sen, te nocne wyruszyły na łowy. Orzesznica bawiła się wesoło ze świetlikami, jednak jej uwagę przykuło nagle zupełnie inne światło. Tajemniczy blask. Gdy pobiegła w jego stronę, odkryła małą gwiazdkę unoszącą się nad ziemią w jasnej poświacie. Najwyraźniej właśnie spadła z nieba.




Wdzięczny to i często obecny w literaturze dziecięcej temat: księżyc albo gwiazda (rzadziej słońce) celowo zstępuje z nieba albo w wyniku jakichś niespodziewanych zdarzeń z niego spada i nie wie, jak wrócić. Lub też doznaje jakiegoś uszczerbku „na zdrowiu”.
Wspomnijmy choćby „Czupieńki. Gwiazdka”  Gerarda Moncomble’a, „Księżycoluda” Tomi Ungerera albo opowiadanie „Jak nasza mama zreperowała księżyc” ze zbiorku „Nasza mama czarodziejka” Joanny Papuzińskiej. Zastosowanie takiego środka stylistycznego jak personifikacja sprawia, że ciała niebieskie stają się bliższe dziecku, bardziej znajome, oswojone. Stają się postaciami-personami, z którymi można się zaprzyjaźnić. Tym bardziej, że mają, tak jak dziecko, swoje smutki i troski oraz potrzebują pomocy drugiej osoby.

środa, 11 października 2017

Trzy książki na Międzynarodowy Dzień Dziewczynki

11 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziewczynek. Prawdę mówiąc, pierwszy raz o tym słyszę, ale myślę, że to bardzo dobra okazja, by napisać Wam o trzech ważnych dziewczyńskich książkach.




Książek o wyjątkowych kobietach i ich osiągnięciach powstaje coraz więcej. Publikowane są wspomnienia, wywiady, biografie. Także te przeznaczone specjalnie dla dzieci.
Na tym tle wyróżniają się pozycje kierowane przede wszystkim do dziewczynek, takie, które zakładają sobie pewną misję. Każda z tych trzech książek przybliża młodym czytelniczkom sylwetki kobiet, które pokierowały swoim życiem w taki sposób, że osiągnęły to, czego rzeczywiście pragnęły – w różnych czasach, w odmiennych dziedzinach i w odrębny, indywidualny sposób. Te sylwetki, choć tak różne, dają podobny wzorzec postawy: kobiety świadomej, mądrej, odważnej, wytrwałej, niezależnej.

poniedziałek, 9 października 2017

Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków

Wypatrywaliśmy tej książki w radosnym oczekiwaniu. Wdzięczny temat, znakomici ilustratorzy z imponującym dorobkiem, szanowane wydawnictwo. To musiał być hit!



„Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków” został pomyślany w taki sposób, by trafił do jak najszerszego grona odbiorców. Książka ma bardzo poręczny format 205 x 250 mm, grube kartonowe stronice i zaokrąglone rogi. Jej kartki może więc z fascynacją przekręcać siedzące niemowlę, przedszkolaka pochłoną ciekawostki z życia ptaków (sójka połyka żołędzie, potem je wypluwa i zjada jeszcze raz!), starsze dzieci (i dorośli!) docenią podpowiedzi ułatwiające rozróżnianie gatunków (Jak nie pomylić raniuszka z wróblem? Jak wygląda sikora bogatka, a jak modra?). Wszystkich bez wyjątku zachwyci szata graficzna.

piątek, 6 października 2017

Dachołazy

Była kiedyś piękna audycja muzyczna w radiowej „Trójce” – „Pod dachami Paryża”, prowadzona przez wspaniałą, zmarłą trzy lata temu Barbarę Podmiotko. Wieczorami dźwięki francuskiej chanson przenosiły mnie do miasta świateł  i wprawiały w na poły radosny, na poły nostalgiczny nastrój. Podobnie jest z książką Katherine Rundell. „Dachołazy” to po części obyczajowa, po części bajkowa opowieść z nocnym pejzażem Paryża w tle.

  


Sophie została znaleziona w futerale na wiolonczelę, dryfującym na falach kanału La Manche.  Miała zaledwie rok, statek, którym płynęła, zatonął, a wraz z nim wszelki ślad po bliskich dziewczynki. Szczęśliwie jej prawnym opiekunem został człowiek o wielkim sercu i niekonwencjonalnym umyśle. Charles Maxim był naukowcem, który, jak sam o sobie mawiał „znacznie lepiej zna się na książkach niż na ludziach”, pokochał jednak to osobiście ocalone dziecko jak własne i postanowił dołożyć wszelkich starań, by wychować je na szczęśliwą, mądrą i szlachetną istotę.

środa, 4 października 2017

Benefis Małgorzaty Strzałkowskiej

We wtorek 3 października w Warszawie odbyła się bardzo miła uroczystość, której blog „Poczytaj dziecku” miał zaszczyt patronować. Benefis Małgorzaty Strzałkowskiej z okazji 30-lecia twórczości zorganizowały wydawnictwa: Bajka, Czarna Owca, Media Rodzina, Endo, Kolekcja Hachette, Świerszczyk.

Deszcz lał jak z cebra, gdy pokonywaliśmy kolejne kilometry dzielące Kielce od stolicy. Gdy dotarliśmy do Multimedialnej Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży nr XXXI, sala projekcyjna, w której odbywała się uroczystość, była już wypełniona po brzegi. Licznie zgromadzili się tu bliscy, przyjaciele i fani autorki. Spotkanie prowadziła lekko, zręcznie i dowcipnie Dorota Koman.

Było czytanie wierszy, śpiewanie wierszy, słuchanie wierszy! Oraz oczywiście dużo, dużo wspomnień. Bo właściwie za każdym utworem Małgorzaty Strzałkowskiej stoi jakaś prawdziwa historia. Już z nich samych mógłby powstać ciekawy zbiorek! 

Jedną z takich historyjek moja córka miała okazję usłyszeć osobiście, gdy poprosiła o dedykację w swojej ulubionej książce "Przygody ślimaka Kacperka". Otóż okazało się, że Kacperek istniał naprawdę - przywędrował do domu autorki na liściu sałaty, a że była już jesień, zamieszkał w słoiku, stając się członkiem rodziny. Świętowali nawet wspólnie Wigilię i Kacperek wpadł do śledzi (został szczęśliwie odratowany). Wiosną powędrował znowu na łono natury.

sobota, 30 września 2017

Co na blogach piszą /wrzesień 2017/

Pięć najciekawszych według mnie wpisów minionego miesiąca opublikowanych przez blogerów książkowych. Cykl, którego celem jest polecenie Wam wartościowych książek, o których dobrze wypowiedzieli się inni, a także – czy może przede wszystkim – okazja do dzielenia się książkowymi miejscówkami w sieci, które lubię, cenię i stale odkrywam.


Komiksy dla dzieci rosną w siłę, chyba nikt temu nie zaprzeczy. My ciągle odkrywamy te nowe dla nas lądy, wciąż sprawdzając, przymierzając się do konkretnych tytułów, autorów, tematów. Niedawno zajrzałam na blog „Stasiek poleca” i przeczytałam tam recenzję serii komiksowej „Amulet”. Sposób, w jaki Marta o niej pisze, sprawił, że nabrałam wielkiej ochoty na lekturę tych zeszytów. Dzielę się więc z Wami moim entuzjazmem!



Na wyświechtane, przyznajmy, hasło: „książki o ważnych sprawach” czasami coś się przewraca w żołądku, ale prawda jest taka, że takie książki naprawdę mają moc. Zwłaszcza przeczytane w określonym miejscu i czasie oraz tak dobrane, by trafić w czułą nutę odbiorcy . Pamiętam doskonale, jak po lekturze „Mojego szczęśliwego dzieciństwa w Aleppo” córka z płomiennymi wypiekami na twarzy oświadczyła: „Mamo, musimy kupić dużo tych książek i dać innym”. Takie książki  – dobrze napisane, wciągające, nienachlane w dydaktyzmie, mówiące głosem zrozumiałym dla dziecka i uwzględniające jego rozumienie świata są wspaniałą pomocą dla każdego rodzica. Na blogu Pauliny „Pożeram strony” wypatrzyłam przegląd takich właśnie tytułów. Zajrzyjcie koniecznie!



Książka dla najmłodszych, której bohaterem jest mały cyklop? No, no! A któż to miał odwagę stworzyć coś tak dziwacznego ? Otóż są to dwaj panowie: Piotr Dobry i Łukasz Majewski. Seria o Ancyklopku prowadzi dziecko – od niemowlęcia po dwulatka – przez etapy rozwoju i pierwsze odkrycia w najbliższym mu otoczeniu. Z humorem, ale i odpowiednią dawką edukacyjnego zacięcia.  Więcej o tych książeczkach przeczytacie u Gosi, na jej blogu „Czytajki – dziecięcych książek czar”.



Jak już wielokrotnie wspominałam, na tę książkę czekaliśmy z radością, i oczywiście nie tylko my – w tym miesiącu na blogach zaroiło się od recenzji „Małego atlasu ptaków Ewy i Pawła Pawlaków”. I bardzo dobrze, bo książka to pięknie wykonana, pomysłowa i dla szerokiego grona odbiorców. Będzie o niej i u nas, już za chwileczkę, już za momencik. A na razie przekierowuję Was do wpisu Moniki, która na swoim blogu „Momentogram” zaprasza na jesienny spacer z atlasem ptaków.



Powstaje coraz więcej książkowych vlogów czyli wideoblog  – wiele osób preferuje tę formę recenzowania, bo w zabieganym świecie czasem rzeczywiście łatwiej obejrzeć recenzję (np. krojąc warzywa do sałatki) niż przeczytać dłuższy tekst. Ciekawa jestem, czy znacie jakieś vlogi o książkach dla dzieci? Jeśli tak, podzielcie się linkami w komentarzu! Ja od jakiegoś czasu śledzę działania Ani Drabikowskiej na jej pozytywnie zakręconym vlogu „Kradnę książki swoim dzieciom” (ach, ten tytuł – jest taki prawdziwy!). We wrześniu pojawiła się tam m.in. filmowa recenzja ponadczasowej książki Astrid Lindgren „Ja też chcę chodzić do szkoły”. Jeśli Wasze dziecko przeżywa mały szkolny kryzys, warto sięgnąć po ten tytuł. Szkoła przedstawiona jest tu w ciepłych, przyjaznych barwach (choć jednocześnie nie bez wad), a ilustracje wspaniale wprowadzają w klimat złotej jesieni.



 *Wszystkie zdjęcia pochodzą ze wspomnianych we wpisie blogów i są własnością ich autorek.