piątek, 22 grudnia 2017

Książkowe świąteczne LAST MINUTE

Dowiedzieliście się, że w Święta odwiedzą Was goście z dziećmi? Na Wigilii u rodziców pojawi się dawno niewidziana znajoma z córką? Prezent, który zamówiliście na początku tygodnia nie dotarł do dziś i musicie szybko znaleźć coś innego? Zapraszam na książkowe LAST MINUTE – szybkie podpowiedzi prezentowe z rekomendacjami.


1. Susanna Isern, Najlepsza zupa na świecie, il. Mar Ferrero, tłum. Beata Haniec, wyd. Tako 2017.
Książka Susanny Isern każdego wprowadzi w świąteczny nastrój, mimo że nie pada tam wcale słowo „Święta”. Mowa jednak o zasiadaniu wspólnie do stołu, o dzieleniu się posiłkiem i byciu razem, gdy za oknem noc i śnieg. Czy może być coś bardziej wigilijnego? 


Jest zima, a w lesie szaleje burza śnieżna. Zziębnięty Królik dociera do czyjegoś domku, nad którym unosi się dym z komina. Puka do drzwi i z nadzieją pyta, czy może tu przeczekać śnieżycę. Inaczej niż w książce Janosha, w której świerszczyk-muzykant szukał schronienia i wszędzie mu odmawiano, Żółw o dobrym sercu z radością zaprasza gościa do siebie. I nie tylko jego. Wkrótce bowiem do drzwi pukają kolejni przemarznięci wędrowcy: Jeleń, Lis, Wilk, Jeż, Mysz… Nie przychodzą z pustymi rękami – każdy ma ze sobą coś, co przydaje się jako składnik zupy, którą przyrządza Żółw. Ta zupa, która wszystkich rozgrzeje i nasyci, ma symboliczne znaczenie – pokazuje wartość działania w grupie i realizowania wspólnego celu. Fantastyczne ilustracje Mar Ferrero przenoszą czytelnika w sam środek zimowego lasu, cichego i okrytego śniegiem, wprost do małego domku, w którym grupka zwierzaków w kolorowych wełnianych sweterkach radośnie uwija się w kuchni. Historia z przesłaniem – dla przedszkolaków oraz dla wszystkich, którzy lubią wzruszenia, zimę i piękne ilustracje.




poniedziałek, 18 grudnia 2017

Subiektywny przegląd książkowych nowości /grudzień 2017/

Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.


To jest cudownie abstrakcyjna i jednocześnie bardzo życiowa książka. Jej (anty)bohaterem jest generał Alcazar, który wymyślił sobie, że prawa strona książki musi być zawsze pusta! A pusta musi być po to, żeby on mógł przejść do historii – wtedy, kiedy o tym zdecyduje!
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych  rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.

Isabel Minhos Martins, Przejścia nie ma!, il. Bernardo P. Carvalho, tłum. Tomasz Pindel, wyd. Dwie Siostry 2017.
Wiek: 5+

piątek, 15 grudnia 2017

Przygoda Marlenki

Kilkuletnia Marlenka, znudzona samotnym przesiadywaniem w oknie, wybiega z domu w zimowy dzień, aby pobawić się na śniegu. Jego płatki zdają się wołać do niej zupełnie jak dzieci i zachęcać do wspólnej zabawy. Dziewczynka wpada radośnie w wirującą na wietrze białość. Jest trochę jak Kaj Andersena, gdy wsiada na srebrne sanki i pozwala zabrać się  do śnieżnego ogrodu Królowej Zimy.



Władczyni tej krainy, podobnie jak Królowa Śniegu, mieszka we wspaniałym lodowym zamku, który oszałamia swą majestatycznością. Marlenka „z zachwytem spogląda na błyszczące mury, / na sklepienia wież krągłe jakby cukru głowy, / i na ściany wyniosłe jakby szklane góry”.
Sprowadzenie Marlenki to prezent urodzinowy dla córki Królowej Zimy. Maleńka księżniczka chce zawłaszczyć sobie dziewczynkę jak Mała rozbójniczka Gerdę, ale na szczęście nad wszystkim czuwa miłościwa królowa.


To dobra monarchini, serdeczna i czuła. Cieszy się radością swojej córki, ale dba także o Marlenkę. Obserwuje zabawy dziewczynek ze śnieżynkami, wspólnie z nimi rusza w tanecznym korowodzie, kiedy jednak widzi zmęczenie małego gościa, każe natychmiast przygotować  sanie zaprzężone  w cztery polarne niedźwiedzie. Marlenka wraca do domu, prosto w ramiona wyczekującej jej matki.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Nakręceni (Cogheart)

„Gdyby nie było wszystkich tych złych ludzi, nie mielibyśmy szans na czynienie dobra” – w taki sposób Lily próbuje spojrzeć na swoje życie. W którym aż roi się od złych ludzi i ich jeszcze gorszych uczynków. Dziewczyna ma dopiero 13 lat, a już zdążyła otrzeć się o śmierć i poznać,  czym jest ludzka zawiść, chciwość, nienawiść. Jej ojciec jest niezwykle uzdolnionym wynalazcą. Jedno z jego urządzeń okazało się mieć niezwykłą moc, i właśnie ten wynalazek sprowadził nieszczęście na rodzinę Hartmanów. Niektórzy ludzie nie cofną się bowiem przed niczym, by dostać to, czego nie ma nikt inny.




Lily Grantham  (właść. Hartman) – główną bohaterkę książki – poznajemy w chwili, gdy sztywno kroczy z książkami na głowie długim korytarzem Akademii dla Młodych Dam Panny Octavii Scrimshaw. A w zasadzie próbuje to robić, bo nie jest łatwo iść wyprostowanym jak struna, jednocześnie po kryjomu kartkując  powieść sensacyjną w odcinkach, które Lily czytuje pasjami.  Takie powieści były bardzo popularne w dziewiętnastowiecznej Anglii i nosiły nazwę Penny Dreadful. Kosztowały dokładnie pensa i nie miały dobrej reputacji, za to co tydzień każdy kolejny odcinek przykuwał uwagę wiernych czytelników. Szkoda, że nie ma o tym słowa w polskiej wersji książki (ba, zniknęło nawet samo określenie Penny Dreadful), tym bardziej, że na swojej stronie internetowej autor udostępnia czytelnikom gotowy schemat do stworzenia własnej sensacyjnej historyjki. Możecie pobrać go tutaj).


czwartek, 7 grudnia 2017

Co robi język za zębami?

Chcielibyśmy wierzyć, że dbałości w posługiwaniu się językiem polskim nasze dzieci nauczą się w szkole. Jeśli trafią na dobrych nauczycieli – zapewne w znacznym stopniu to się uda. Ale nasze działanie, dające codzienny przykład, jest ważniejsze. 



Dziecko poznaje język i reguły nim rządzące poprzez rozmowę, aktywność, uczestnictwo w sytuacjach społecznych. Obserwuje, naśladuje, trenuje, testuje. Ta nauka może, a na wczesnym etapie rozwoju nawet powinna, mieć formę zabawy i rozmowy. Z poznawania ludzkiej mowy i zasad nią rządzących naprawdę można czerpać wielką przyjemność. Jak to zrobić? Na przykład sięgając po książkę Agaty Hąci „Co robi język za zębami?”!


To wyjątkowa publikacja na naszym rynku, która podejmuje zagadnienia z różnych obszarów: gramatyki, słowotwórstwa, frazeologii, artykulacji, komunikacji językowej i innych, a wszystko to w formie niezwykle przystępnej, specjalnie pomyślanej pod kątem młodego czytelnika, również tego zaledwie kilkuletniego.

niedziela, 3 grudnia 2017

"Świerszczyk" pod choinkę

Już zaraz święta, poszukiwanie prezentów więc trwa! To dobry moment, aby przypomnieć, że wspaniałym upominkiem dla dziecka, oprócz książek, jest także prenumerata ulubionego czasopisma.





Na przykład „Świerszczyka”, który moim zdaniem wciąż pozostaje bezkonkurencyjnym pismem w swojej kategorii wiekowej (4 – 9 lat) To naprawdę wielka frajda dla dziecka co dwa tygodnie wyjąć ze skrzynki zaadresowaną do siebie dużą kopertę, a z niej – własny kolorowy magazyn.

Zagraniczne pisma dla dzieci oferują specjalne karty do wydruku, oznajmiające młodemu czytelnikowi, że już za chwileczkę, już za momencik wpadnie w jego ręce pierwszy numer nowo zaprenumerowanego pisma. U nas chyba takiej praktyki nie ma, ale możemy przecież zadbać o to sami. Przygotujmy własnoręcznie taką kolorową spersonalizowaną kartkę, włóżmy ją do egzemplarza „Świerszczyka”, zapakujmy w świąteczny papier i zostawmy pod choinką. To miły i oryginalny prezent, który w dodatku będzie przynosił radość przez cały rok!