sobota, 24 września 2016

Powitanie jesieni

Wystarczy wyjść z domu rankiem, by poczuć, że to już naprawdę jesień. Chłód przenika na wskroś. Jeszcze kwitną niektóre kwiaty i można cieszyć się smakiem późnych malin, ale powietrze jest rześkie i ostre, a wiatr zimny. Lasy, parki, skwery wybuchają feerią złoto-czerwonych barw.



Gdybyście szukali książki, która opowie o tym w oszczędnych słowach, ale za to w wylewnych, oszałamiających obrazach, to jedną szczególnie mogę polecić. To Goodbye Summer, Hello Autumn.


Mała dziewczynka staje rankiem na progu domu i pozdrawia słoneczny dzień pod koniec lata. Potem wyrusza na spacer, podczas którego wita się z drzewami, roślinkami i różnymi leśnymi stworzeniami, a także z burzą, wiatrem, chłodem, kałużą. Obserwując otoczenie, odkrywa kolejne oznaki zbliżającej się jesieni – odlot ptaków na południe, zmianę kolorów liści czy wcześniejsze zapadnięcie zmroku.


Widzi zwierzęta robiące zapasy na zimę, budujące ciepłe schronienia i kryjówki. Muszą zdążyć, nim zrobi się naprawdę zimno. Cieszy oczy widokiem późno kwitnących astrów i floksów, które łapczywie wysuwają główki ku słońcu, widzi szare jesienne chmury nadciągające na niebo, słyszy jak wiatr gwałtownymi podmuchami podrywa z ziemi pierwsze opadłe liście.


Mocniej otula szyję czerwonym szalikiem i myśli, że już czas wyjąć grube swetry. Już czas pożegnać lato i przywitać się z jesienią!



Goodbye Summer, Hello Autumn to pierwsza autorska książka Kenarda Paka, ilustratora książkowego i twórcy animacji dla wytwórni DreamWorks i Disney.
W tym picturebooku Pak daje prawdziwy popis swojego malarskiego talentu – ilustracje do książki powstały najpierw jako pełnowymiarowe tradycyjne obrazy (akwarela i ołówek), a następnie zostały cyfrowo zintegrowane w całość tworzącą finalny efekt książki (przy okazji - bardzo podoba mi się zwyczaj, że amerykańscy wydawcy zamieszczają w książce informacje o technice, w jakiej zostały wykonane ilustracje).


Wystarczy ją otworzyć, by zanurzyć się w jesieni.



Kenard Pak, Goodbye Summer, Hello Autumn, Henry Holt and Company, Nowy Jork 2016
Wiek: 4–7

środa, 21 września 2016

Chodnikowe kwiatki

Historia przedstawiona w tej książce zdarzyła się naprawdę. Poeta i pisarz JonArno Lawson odebrał kiedyś swoją siedmioletnią córkę Sophie z zajęć i bardzo spieszył się do domu, gdzie czekała jego żona z nowo narodzonym, zaledwie dwudniowym synkiem. Jak na złość, nigdzie nie było śladu taksówki, ojciec i córka ruszyli więc piechotą, choć do domu było daleko. 





Maszerowali chodnikiem w wyjątkowo ponury, chłodny dzień pozbawiony słońca. Miasto wydawało się szare i odpychające.  Lawson niemal nie zwracał uwagi na idącą obok córkę, bo co chwilę dzwonił do żony, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. W pewnym momencie jednak zauważył, że dziewczynka zbiera kwiatki rosnące na poboczu drogi, roślinki kiełkujące między płytami chodnika, delikatne zielone łodyżki wciśnięte między betonowe płyty. I śpiewa przy tym.



Po powrocie do domu obdarowała wszystkich tą odrobiną zieleni – maleńkiego braciszka, drugiego brata, mamę i tatę. Dla Lawsona miało to wymiar symboliczny – oto mała dziewczynka odkryła kolory w szarym świecie, i podarowała je innym. Pisarz pomyślał, że to mogłaby być piękna książka – bez słów, za to pełna obrazów, początkowo szaro-czarno-białych, z których wybuchną w pewnym momencie radosne barwy roślin.



Tę książkę trzymam teraz w ręku. Footpath Flowers (w wydaniu amerykańskim Sidewalk Flowers) to bardzo szczególna opowieść bez choćby jednego słowa – tak jak widział to JonArno Lawson. Ilustrator Sydney Smith podążył za jego wyobraźnią i szczegółowymi wskazówkami, przekładając je na wspaniałe obrazy. Idziemy wraz z mężczyzną i jego córką kolejnymi ulicami, wzdłuż których piętrzą się posępne kamienice. Wokół szarą falą płyną przechodnie i nawet park jest smętny i nieprzyjazny. 

Dziewczynka dostrzega leżącego na parkowej alejce martwego wróbla, przyklęka więc i szybko składa na jego piersi maleńki żółty bukiet. A gdy mijają z tatą śpiącego na ławce człowieka, dziecko i jemu zostawia parę kwiatów. Potem wsuwa mlecze i koniczyny za obrożę psu przywiązanemu przed sklepem, a z każdym jej gestem, z każdym kwietnym podarunkiem świat nabiera coraz żywszych kolorów.

Ujmująca, poetycka opowieść o dawaniu, dzieleniu się swoją radością i wielkiej mocy małych gestów.



JonArno Lawson, Sydney Smith, Foothpath Flowers, Walker Books 2015
Wiek: 47


wtorek, 20 września 2016

Dziewięć sposobów na nieczytających

Mój czterolatek jest wymagającym czytelnikiem. Aby zaintrygować go książką i wciągnąć w opowieść, sięgam do najgłębszych pokładów własnej kreatywności. Inaczej niż w przypadku córki, z którą czytamy najprzeróżniejsze rzeczy i każda nas cieszy, bo liczy się po prostu sama czynność wspólnego czytania. Rozmyślając, jaką „strategię” przyjąć wobec syna, przeglądałam Internet w poszukiwaniu inspiracji, i trafiłam na artykuł, w którym wymieniono kilka sposobów na zainteresowanie dzieci książkami. Brzmią dość sensownie, postanowiłam więc podzielić się nimi z Wami. Może się przydadzą!



Przede wszystkim nie poddawaj się zbyt łatwo. Po prostu nie znaleźliście jeszcze właściwej książki! Podsuwaj dziecku różnorodne rodzaje książek: picturebooki, komiksy, powieści graficzne, utwory wierszowane, aby miało szansę  znaleźć coś, co jednak je zafrapuje, zaciekawi.

Opowieść to nie tylko papierowa książka. Słuchajcie audiobooków, słuchowisk radiowych, opowiadajcie na nowo stare historie rodzinne, legendy miejskie, baśnie i bajki. Angażuj dziecko, zadając mu pytania otwarte dotyczące danej opowieści – takie, na które będzie musiało odpowiedzieć inaczej niż tak/nie.

Nie wahaj się sięgać po utwory poetyckie, szczególnie w przypadku młodszych dzieci. Czytaj na głos, odgrywaj sceny, moduluj głos przy dialogach, wydawaj różne dźwięki – rozśmiesz dziecko, zapewnij mu dobrą zabawę i pozwól mu się śmiać z twojego aktorstwa!

Wybierzcie określoną porę na czytanie w ciągu dnia. Zawsze przed snem? Zawsze po obiedzie? Zadbaj, by stało się to rytuałem. Nawet gdyby miało trwać tylko 15 minut. To lepsze, niż nic.

Pozwól dziecku samodzielnie wybierać książki! Nigdy nie mów, że jest za małe albo za duże na jakiś tytuł. Nawet jeśli nie zachwycają cię wybory dziecka (kolejna disnejowska kartonówka, znowu kiepsko napisane wampirze romansidło itp.) wiedz, że najgorsze, co możesz zrobić, to zabronić mu czytania tego, co lubi czytać! Postaraj się pogadać z dzieckiem, dowiedzieć się, dlaczego akurat tak wybrało. Spróbuj przeczytać tę książkę, a potem spokojnie o niej podyskutować. Nigdy nie wyśmiewaj dziecka z powodu innych niż twoje gustów czytelniczych!

Wykorzystaj wpływ rówieśników. Ich opinia o danym tytule jest dla dziecka więcej warta niż twoja. Podsuwaj mu popularne wśród jego rówieśników tytuły, pomóż mu je zdobyć.

Zachęć dziecko do sięgania po serie składające się z kilku tomów. Być może to nie zawsze wielka literatura, ale taka lektura wciąga, budzi oczekiwania co do dalszego rozwoju akcji i ułatwia utożsamianie się z powracającymi bohaterami.

Bądź wzorem postawy, której oczekujesz od dziecka. Podsuń książkę, a sam usiądź z własną obok na kanapie. Otaczaj się książkami, połóż je w widocznych miejscach w domu, tak by zawsze były w zasięgu wzroku dziecka. Czasem, aby zachęcić do sięgnięcia po książkę, wystarczy położyć ją na stoliku, bez słowa.

Aby zachęcić dziecko do wymyślania własnych historii i dzielenia się nimi, wprowadź wśród domowników zabawę pt. „Dwie prawdy, jedno kłamstwo”. Polega ona na tym, że na przykład przy obiedzie lub kolacji podsumowujecie dany dzień, i każda osoba wypowiada dwa zdania prawdziwe i dwa nieprawdziwe, a pozostali muszą zgadnąć, które jest kłamstwem. Dzięki temu dziecko zapytane: „Jak było dzisiaj w szkole?” powie coś więcej niż tylko: „Fajnie…”.

Na podstawie artykułu Marjorie Ingall: "9 Fun Ways to Keep Kids Interested in Reading and Storytelling"


czwartek, 15 września 2016

Subiektywny przegląd książkowych nowości /wrzesień 2016/

Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.


Rodzice Bartka się rozstali, każde z nich jest w nowym związku, niedługo na świat przyjdzie przyrodnie rodzeństwo. Jakby tego było mało, partner mamy stracił pracę w kopalni. Krótko mówiąc, jest ciężko i życie nie rozpieszcza Bartka, dlatego chłopiec snuje się po śląskim blokowisku razem ze swoim psem Kreskiem, wymyślając sobie różne światy równoległe i fantastyczne zwroty akcji. Poznanie bezdomnego Franciszka tylko wzmacnia we wrażliwym chłopaku te ucieczkowe tendencje. Kolejna po „Czerwonym piórku” książka Kasi Nawratek, poruszająca trudne tematy dziecięcej samotności, smutku, porzucenia i usilnych prób budowania własnego świata na rozsypanych domowych fundamentach.

Kasia Nawratek, Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek, il. Ola Szmida, wyd. Ezop, 27 września 2016
Wiek: 7+




poniedziałek, 12 września 2016

Duże sprawy w małych głowach

Porozmawiajmy o niepełnosprawności!


Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej książki z pewną ostrożnością, może nawet z powątpiewaniem, mimo wielu dobrych opinii, jakie do mnie docierały. Moje nastawienie miało bardzo konkretne przyczyny. Otóż tak się składa, że dawno temu ukończyłam studia na kierunku rewalidacja z terapią pedagogiczną i przez pięć lat przebrnęłam przez naprawdę wiele książek traktujących o niepełnosprawności.  Wszystkie były beznadziejne. Nudne, odpychające, smętne, oscylujące pomiędzy suchym naukowym żargonem a próbami wzbudzenia litości nad losem poszkodowanego dziecka. Te lektury bardzo skutecznie odstręczały od tematu i od osób niepełnosprawnych w ogóle.



Ale z tą książką jest inaczej. Powiedziałabym, że od tamtych dzielą ją lata świetlne. Jest napisana zgrabnym, miłym dla ucha językiem, w sposób przystępny, lekki, a jednocześnie kompetentny i rzetelny. To pisanie od środka, z perspektywy kogoś, kto temat zna, ale nie dlatego, że bardzo dobrze się go wyuczył, tylko dlatego, że zna go z własnych doświadczeń. Autorką książki jest Agnieszka Kossowska, prowadząca bloga Dzielny Franek, która przez lata uczyła się razem z synem pełnosprawnego życia ze sprzężoną niepełnosprawnością. Zauważyła wtedy, jak niewiele o niepełnosprawności wiedzą zdrowe dzieci, z których wyrastają równie niewiele wiedzący na ten temat dorośli. Tą książką postanowiła to zmienić. I myślę, że się udało.


„Duże sprawy w małych głowach” podzielono na cztery części, traktujące o autyzmie, niepełnosprawności ruchowej, sensorycznej oraz intelektualnej. W drugim wydaniu książki znajdzie się także część piąta, poświęcona epilepsji i zaburzeniom rozwoju związanym z wcześniactwem. Każda część przedstawia historię dziecka z daną niepełnosprawnością. Historia ta opowiedziana jest z perspektywy dziecka, w prostych słowach, konkretnie, często z humorem i wieloma niezwykle ciekawymi przykładami z codziennego funkcjonowania. To w nich tkwi także siła tej książki. Bo kiedy Ania pisze, że nie widzi, to jest tylko jedna z wielu informacji, których o sobie udziela. Tak samo ważna, jak to, że lubi czytać blogi, słuchać muzyki i jeść czekoladę. Dlaczego miałoby być inaczej?


Książka zawiera wiele klarownie przedstawionych, wyczerpujących informacji, które pozwalają dziecku dowiedzieć się takich szczegółów dotyczących niepełnosprawności, o które zwykle wstydziłoby się zapytać. Dlaczego dzieci, które nie słyszą, często mówią niewyraźnie? Co to są ortezy, do czego służy rurka tracheotomijna? Jak wygląda telefon komórkowy dla niewidomych? W jaki sposób osoba niesłysząca może „usłyszeć” dzwonek do drzwi?  Jak radzi sobie z obowiązkami domowymi i szkolnymi? W jaki sposób rozpoznaje nominały banknotów? Jak się czuje w relacjach z rówieśnikami?



Młody czytelnik ma szansę zapoznać się tutaj z alfabetem Brajla (dołączono kartę z wypukłościami) i podstawami języka migowego, przede wszystkim jednak, dzięki specjalnie pomyślanym zadaniom może na chwilę przenieść się w rzeczywistość niepełnosprawnego dziecka (rozpoznawanie przedmiotów po dotyku, zapachu, próba czytania z ust i słuchania ze stoperami  uszach, picie bez pomocy rąk, malowanie stopami, przekazywanie komunikatów za pomocą gestów itp.). W ten sposób to co poznane, stanie się znajome, a to, co znajome, stanie się zwyczajne.


Cechą wyróżniającą książki jest także wysokiej jakości szata graficzna. Każdej części towarzyszą ilustracje innego artysty – wyjątkowe, nowatorskie, o współczesnej, metaforycznej kresce. Również dzięki nim książka odbiega całością swojego przekazu od często kiczowatych, byle jak zaprojektowanych broszur i poradników. Przyciąga wzrok, zachęca do kartkowania, zatrzymania się na dłużej.


Pierwszy nakład społecznie wydanych „Dużych spraw”  (2500 egzemplarzy) rozszedł się jak ciepłe bułeczki. Ogromne zainteresowanie tytułem pokazuje, jak bardzo potrzebna jest taka pozycja.
Chciałoby się, aby w każdym przedszkolu czy szkole znalazł się egzemplarz „Dużych spraw”, by uprzedzać pytania, zrywać zasłonę milczenia, przekazywać rzetelną wiedzę, uczyć tolerancji, zachęcać do otwartości i komunikacji.


Aby marzenie to mogło stać się rzeczywistością, zdecydowano, że jeszcze w tym roku ukaże się drugie wydanie książki – w nakładzie 7.000 egzemplarzy. Wszyscy, którym ta książka okaże się potrzebna, będą mogli wówczas ją otrzymać za darmo! Aby osiągnąć ten cel, prowadzona jest akcja pomocowa wśród fundacji, organizacji i ludzi dobrej woli. Jeśli chcecie wziąć w niej udział, wystarczy, że wpłacicie minimalną kwotę 23 złotych (to koszt wydania dwóch egzemplarzy) na konto fundacji Mam Serce. Wówczas jeden egzemplarz otrzymacie wy, drugi – chore dziecko. Zbiórka kończy się 16 września br.

Wspaniale podarować komuś w prezencie TAKĄ KSIĄŻKĘ!

Więcej szczegółowych informacji, dane do przelewu itp. znajdziecie tutaj.
Aktualności związane z wydaniem książki możecie śledzić na fanpejdżu "Dużych spraw".

I jeszcze animacja prezentująca książkę:


Agnieszka Kossowska, Duże sprawy w małych głowach. Autorki projektu: Agnieszka Kossowska, Monika Laszczyńska; ilustracje: Jacek Ambrożewski, Anna Kloza-Rozwadowska, Patricija Bliuj-Stodulska, Szaweł Płóciennik, wyd. Stowarzyszenie Terapeutów Zależnych, Opole  2015



sobota, 10 września 2016

Lekcja designu - fotorelacja z wystawy

„Lekcja designu” to wystawa w kieleckim Institute of Design, zainspirowana realizowanym tu od 2014 roku warsztatowym programem dla dzieci o takim właśnie tytule. Przybliża on najmłodszym świat designu - przekazuje wiedzę o projektowaniu, pokazuje to, co kreują inni i zachęca do własnych twórczych prób. Na wystawie zaprezentowano nietuzinkowe prace polskich projektantów stworzone z myślą o dzieciach. 


Zu ogląda "Co słychać?" Anny Czerwińskiej-Rydel, Moniki Hanulak i Małgorzaty Gurowskiej, wyd. Wytwórnia

Zgromadzono wyjątkowe książki, ręcznie wykonane zabawki, przyjazne środowisku meble do pokoju dziecięcego, oryginalne tekstylia – ekspozycję podzielono na cztery działy: Czytelnię, Plac zabaw, Pokój dziecka i Młodą modę.

czwartek, 8 września 2016

Baltazar Wielki

Wracając do siebie


Niedźwiedź polarny Baltazar to prawdziwy wirtuoz skrzypiec. W pełni zasłużył na swój przydomek „Wielki”.  Jest wyjątkowo utalentowanym niedźwiedziem, ale też jedynym, który wciąż gra na skrzypcach w… cyrku.



Nie wiem jak wy, ale ja nigdy nie lubiłam oglądać cyrkowych występów zwierząt. Gdy tylko dostrzegałam stojące wokół namiotu klatki – ciasne i śmierdzące – omijałam je szerokim łukiem, by nie patrzeć na smutne zwierzęta w nich zamknięte. Kolorowe stroje sceniczne i wesoła muzyka na arenie niczego nie zmieniały. Dziś mogłabym napisać, że czyniły tylko ich cierpienie bardziej groteskowym.


Współcześnie temat znęcania się nad zwierzętami cyrkowymi powoli toruje sobie miejsce w powszechnej świadomości, do czego przyczyniają się dyskusje w mediach i działania fundacji walczących o prawa zwierząt. W sprawie wykorzystywania ich w działalności rozrywkowej uchwałę przyjął w 2015 roku Komitet Psychologii PAN, podkreślając szkodliwość takiego spektaklu dla procesu wychowania młodych ludzi.


Kirsten Sims swoje stanowisko określa na wstępie, dedykując książkę swoim rodzicom, którzy nauczyli ją „kochać zwierzęta żyjące w naturalnym środowisku”.


Miejsce Baltazara jest zatem na Arktyce, i właśnie tam próbuje dotrzeć, po tym jak społeczni aktywiści zapewnili mu wolność, wypuszczając go pewnej nocy z klatki. Niedźwiedź nie musi już pracować w cyrku, ale co teraz? Czeka go długa i trudna droga, na której będzie musiał pożegnać dawnych przyjaciół, zmierzyć się z nieznanym i poradzić sobie z dojmującą samotnością wędrówki.
Wolność to jedno, a umiejętność korzystania z niej, to drugie. Przejmująco oddaje to ilustracja, na której wyczerpany wędrówką Baltazar leży na polanie wśród drzew i przywołuje w myślach cyrk – miejsce, które go więziło, ale dawało pewność i stabilizację…


Wszystkie emocje tej podróży, drobne radości i wielkie zmęczenie, nadzieję i lęk można wyczytać z wyjątkowych ilustracji, będących mieszanką kilku technik: akwareli, gwaszu i tuszu India Ink. Kirsten Sims jest nie tylko ilustratorką, lecz przede wszystkim malarką i swoje prace tworzy w sposób tradycyjny, często w dużych formatach. Styl południowoafrykańskiej artystki zachwyca i intryguje swoją złożonością: z jednej strony nasycone kolory, wyraziste kontury, a tuż obok rozmyte, „maźnięte” górskie i leśne krajobrazy, szaro-zielono-białe plamy drzew i sinoszare połacie zmrożonego śniegu pokrywającego górskie szczyty. Do tego wspaniała gra świateł i cieni – blask lamp kładący się na wodzie, potężne sylwetki zwierząt u wodopoju, słońce nurkujące snopem promieni w wysokich trawach…


„Baltazar Wielki” to opowieść o oswobodzeniu, zrzuceniu więzów i wędrówce ku wolności. Historia uniwersalna i – mimo niedźwiedziego bohatera – bardzo ludzka, adekwatnie wpisująca się w kwestie społeczne dręczące współczesny świat, niepozbawiona związanych z nimi wątpliwości i obaw. To także opowieść o poszukiwaniu domu, i szerzej – własnego miejsca w świecie – bezpiecznej przystani, w której razem z najbliższymi można spokojnie być, żyć i pozostać sobą.


Baltazar Wielki, Kirsten Sims, tłum. Agata Błoch, wyd. Kocur Bury 2016
Wiek: 4+


wtorek, 6 września 2016

O.G.R.Ó.D.

Ogrodową ścieżką


Oto książka, która towarzyszyła nam przez całe lato. Kupiłam ją na targach w Warszawie, i od tamtych majowych dni  O.G.R.Ó.D. wędrował w moim domu z rąk do rąk. Trochę czasu spędził w pokoju córki, poleżał na stosiku książkowym u syna, mieszkał na mojej nocnej szafce i u męża na biurku. Każdy w tej książce znalazł swój wymarzony mniej lub bardziej zielony zakątek.



O.G.R.Ó.D., czyli Olśniewające Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze, ukazał się w cyklu S.E.R.I.A., którego pierwszym pamiętnym tytułem był słynny D.O.M.E.K., wydany w 2008 roku. Książka wzbudziła wówczas spore emocje swoją tematyką, nowatorską koncepcją, pomysłowością realizacji. To, co mogło się wydawać hermetyczną opowieścią dla pewnej określonej grupy (czytującej pasjami książki o budownictwie mieszkaniowym i rozwiązaniach architektonicznych), okazało się zręcznie napisanym, zabawnym i bardzo interesującym przeglądem współczesnych projektów z całego świata, czasem mocno frapujących. Pozycja znalazła czytelników wśród kilkulatków, młodzieży i dorosłych, i tak też dzieje się z każdym kolejnym tomem serii. O.G.R.Ó.D. nie jest tu wyjątkiem.



Pierwsze strony książki poświęcono słowom wyjaśnienia, czym właściwie jest ogród, jakie pełni funkcje, jakie może przybierać formy. Cenna, szczególnie dla młodego czytelnika, jest informacja o tym, kto ogrody projektuje, tworzy i jaką powinien mieć wiedzę, by móc się tym zajmować. Praca architekta krajobrazu, który musi „mieć głowę pełną pomysłów, a do tego jeszcze potrafić rysować, żeby móc przenieść wymyśloną koncepcję ogrodu na papier lub do komputera” mocno zainteresowała moją córkę :)


Na dwóch mapach: „Ogrody na świecie” i „Ogrody w Europie” zaznaczono 42 przedstawione w książce ogrody, co pozwala uzmysłowić sobie ich usytuowanie w obszarze poszczególnych kontynentów i krajów. A potem czas wyruszyć zieloną trasą i odkrywać, jakież to niesamowite ogrodowe twory powstały na danym terenie!


Znajdziemy tu miejsca mniej i bardziej znane, zadziwiające swoim rozmachem, a także zupełnie kameralne. Miejsca z minionych epok oraz całkiem współczesne.  Od legendarnych Wiszących Ogrodów  Babilonu, przez pełen przepychu Wersal, po niewielki ogród w butelce założony przez pewnego Anglika.


Niektóre z ogrodów pełnią inne jeszcze funkcje niż tylko zapewnienie miejsca do odpoczynku. Przykładowo park Sherbourne Common w Toronto ma za zadanie oczyszczać wodę deszczową, Crown Sky Garden zapewnia kontakt z przyrodą małym pacjentom szpitala dziecięcego w Chicago, suchy ogród japoński, w zasadzie pozbawiony roślinności, jest z kolei miejscem do medytowania.


Duże wrażenie robi pomysłowe przekształcenie w ogrody i parki istniejącej acz niewykorzystywanej już infrastruktury miasta, takiej jak stary wiadukt kolejowy, który w Nowym Jorku został przekształcony w wyjątkowy park, ciągnący się przez ponad 2 kilometry 9 metrów nad ziemią. Miałam okazję spacerować po High Line i było to wspaniałe doświadczenie wędrówki wśród polnych kwiatów i traw porastających tory w pozornie nieuporządkowanych roślinnych kompozycjach. A wszystko to wśród tętniących codziennym życiem kamienic, biurowców i przejeżdżających pod wiaduktem samochodów.


O.G.R.Ó.D.  to nie tylko rzetelne informacje i zaskakujące ciekawostki, to także zaproszenie do działań własnych (stworzenia ogrodu w słoiku lub własnych latających roślin) i zabawy (w chowanego, w znajdowanie różnic, wędrówka po labiryncie). Całość, zarówno pod względem treści, jak i grafiki, jest niezwykle przejrzysta , przystępna w odbiorze, i tak pomyślana, by  głęboko zainteresować zarówno pięciolatka, jak i dorosłego.


O.G.R.Ó.D. Olśniewające Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze, Ewa Kołaczyńska, il. Adam Wójcicki, wyd. Dwie Siostry 2016.