poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Nowe przygody Skarpetek

Splótłszy drobne dłonie na piersiach, bawełniana skarpetka z zachwytem spogląda w rozjarzone gwiazdami niebo. Rozpiera ją radość odzyskanej wolności. Odkąd zsunęła się z lewej stopy Taty i czmychnęła z kosza z brudną bielizną prosto w przygodę, jej życie nabrało barw. Podobnie jak losy jej koleżanek – różnego koloru skarpetek prawych i lewych, które odważyły się wyruszyć w nieznane w poszukiwaniu szczęścia.



Kto by pomyślał, że otwór pod pralką może być swego rodzaju magicznym portalem? A jednak! W domu Mamy, Taty i Basi zwanej małą Be zdecydowanie nie jest to zwykła dziura, lecz „wejście do tajemniczego korytarza, którym zazwyczaj można było dojść dokładnie tam, gdzie się chciało”. Z tej szansy skwapliwie korzystają skarpetki członków rodziny. Nie bacząc na to, że zostawiają za sobą swe siostry bez pary, współtowarzyszy z kosza na brudną bieliznę oraz rozeźlonych właścicieli, którzy powoli mają dość tego, że ich skarpetki ciągle przepadają bez wieści.



To już drugi tom przygód skarpetek. Jak widać, niesforne to istoty i spragnione wrażeń, a na dodatek ciągle im mało! Czytelnikom najwyraźniej też, bo z utęsknieniem wypatrywali kolejnych przygód. I oto są, liczniejsze niż poprzednio, bo na wyprawę wyruszyło tym razem aż trzynaście skarpetek, a ich przygody są, jak głosi podtytuł, jeszcze bardziej niesamowite.
I rzeczywiście, wyobraźnia Autorki nie spoczęła na laurach, a nowe perypetie nieodmiennie ciekawią i śmieszą. Oto biała skarpetka zostaje duchem, żółta – serowarem, a zielona… Zielonym Kapturkiem, czerwoną zaś mianują pomocnicą Świętego Mikołaja.


Trzy moje ulubione przygody z tego tomu wywołują na zmianę śmiech i łzy: Pierwsza to historia dziewczynki, która pragnie zostać astronautką oraz smutnego misia ze sklepu z zabawkami, którego nikt nie chce kupić, bo pracownik w fabryce zagadał się z koleżanką i doszył mu na czubku głowy trzecie ucho.  Druga opowiada o skarpetce, która postrzegała rzeczywistość nieco odmiennie niż wszyscy i miała wyjątkową umiejętność „widzenia garuków i ptakoryb”, przez co stała się obiektem żartów i drwin. W każdym razie do chwili, gdy poznała pewną pisarkę… W trzeciej historii pojawia się wiele silnych emocji – zaskoczenie, lęk, podziw, smutek, wzruszenie. Jest to bowiem rzecz o prawdziwym bohaterstwie bordowej skarpetki, która poświęca własne życie, by uratować z pożaru ukochanego chomika pewnej małej dziewczynki. 


Ten rozdział ominął szerokim łukiem mój prawie-pięciolatek, gdy tylko dostrzegł żółto-czerwone płomienie buchające z rozkładówki. Przeczytałyśmy więc same ze starszą, a po lekturze zgodnie uznałyśmy, że dobrze się stało. Ładunek emocjonalny byłby bowiem najprawdopodobniej zbyt wielki dla naszego wrażliwca, chlipiącego nad każdą zdeptaną mrówką wypatrzoną na chodniku.



Tak to jest z tymi przygodami skarpetek, że umiejętnie i wiarygodnie odwołują się one do różnych – dobrych i złych – doświadczeń dziecka. Ukazują to, czym ono jest  poruszone w otaczającym świecie, odwołują się zarówno do dziecięcych fantasmagorii, jak i do całkiem realnych, poważnych planów, a także do silnych dziecięcych emocji, które potrafią diametralnie się zmienić w ciągu minuty.  


Przegotujcie się zatem na kolejną porcję zwariowanych spiętrzonych zdarzeń, trafnych obserwacji, wzruszeń, które wezmą Was z zaskoczenia. Nie zabraknie też oczywiście poczucia humoru, które sprawi, że podczas wspólnej z dzieckiem lektury niejeden raz wybuchniecie gromkim śmiechem.
Książka wydana jest z wielką dbałością. Twarda oprawa, szycie, ciepły matowy papier. Oraz wisienka na torcie: ilustracje Daniela de Latoura, który musiał chyba rozstać się w życiu z niejedną żądną przygód skarpetką, skoro tak doskonale potrafił uchwycić ich potrzebę niezależności i naturę obieżyświata.  


Justyna Bednarek, Nowe przygody Skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite), il. Daniel de Latour, wyd. Poradnia K 2017
Wiek: 4+

Zu z autorką "Skarpetek" - Justyną Bednarek oraz ilustratorem - Danielem de Latourem (2015)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz