wtorek, 19 lipca 2016

Obrazkowy świat dziecka

recenzja książki „Moja pierwsza encyklopedia obrazkowa”


Dawno, dawno temu, czyli jakieś 10 lat wstecz, kiedy polscy wydawcy książek dla dzieci podnosili się dopiero po tsunami disnejowskich publikacji, najmłodsi mieli do dyspozycji encyklopedię Larousse’a, obrazkowe tematyczne „księgi” wydawane przez Pawła Skokowskiego, a z kartonówek – słowniki obrazkowe z serii „Pierwsze kroki” wydawnictwa Grafag. W większości były to polskie wydania francuskich i belgijskich pozycji z realistycznymi ilustracjami lub zdjęciami. Ze świecą by szukać wówczas polskich autorów czy ilustratorów w tym gronie. 



Mając to wszystko w dość świeżej jeszcze pamięci, tym bardziej doceniam wszelkie tak różnorodne obecnie zjawiska ilustratorskie na polskim rynku książek dla dzieci. Dzisiaj możemy przebierać i wybierać według własnego uznania/gustu/widzimisię, a do dyspozycji mamy książki twórcze, z artystycznym zacięciem, często z nutą abstrakcji, oferujące coś więcej niż tylko dosłowny obraz i rzeczowy podpis.



Do takich pozycji z pewnością należy „Moja pierwsza encyklopedia obrazkowa” Jana Kallwejta. Ten ilustrator i grafik, znany m.in. ze swoich prac dla „The Guardian”, „Wired”, „Newsweeka”, „Gazety Wyborczej”, „Zwierciadła”, inspirujący się sztuką naiwną i popkulturą, tworzy dynamiczne, przypominające ikonki postaci oraz geometryczne, spiętrzone struktury, pełne drobnych szczegółów.



Na encyklopedię składa się 14 rozkładówek, z których każda poświęcona jest sprawom istotnym dla małego dziecka. Są więc rzeczy codziennego użytku – ubrania, przedmioty z dziecinnego pokoju i pomieszczenia w domu, sprzęty kuchenne i żywność; jest rodzina, koledzy na placu zabaw i w przedszkolu, jest wieś, miasto oraz dalsze i bliższe podróże. Dziecko może poznać (lub przypomnieć sobie) cyfry w zakresie 1–10, pory roku, dzikie i domowe zwierzęta, podstawowe emocje, zjawiska pogodowe i pory dnia. 



Niektóre strony są bardziej ogólne, inne zaś bardziej szczegółowe, dzięki czemu można wybrać te, które najbardziej odpowiadają percepcji dziecka w danym momencie rozwoju. Mimo że na każdej rozkładówce dużo się dzieje, nie ma natłoku bodźców, na co wpływ ma też z pewnością ograniczona paleta barw stosowanych przez Kallwejta. Dzięki temu każdy rysunek jest wyrazisty, elementy łatwe do odszukania, a całość nie przyprawia o oczopląs, co zdarza mi się czasem w przypadku niektórych wyszukiwanek-wimmelbuchów. 

Jak się bawić tą książką? Opowiadać, pokazywać, wyszukiwać, porównywać i pytać, pytać! Ponieważ jest to pozycja dla najmłodszych, dorosły odgrywa tu ważną rolę przewodnika, „oprowadzacza” – tego, który podsuwa maluchowi skojarzenia z jego własną codziennością, lubianymi przedmiotami, najbliższymi osobami oraz miejscami, w których najczęściej się bawi i uczy. Dużą frajdę sprawi dziecku szukanie na każdej rozkładówce sympatycznego uszatego stworka, który raz zerka zza okna, to znów jedzie traktorem, a czasem huśta się na biegunie babcinego fotela.



Jan Kallwejt, Moja pierwsza encyklopedia obrazkowa, wyd. Nasza Księgarnia 2016
wiek 0–6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz