piątek, 13 września 2019

Awaria elektrowni


Dzieci boją się ciemności, a jednocześnie są nią zafascynowane. Gdy światło gaśnie, wszystko co znane okrywa się tajemnicą. W mroku nocy rzeczy mogą stać się groźniejsze lub piękniejsze – z pewnością jednak zawsze inne. Ciemność to niespodzianka.




Niespodzianką jest także książka Tiny Oziewicz – „Awaria elektrowni”. Świetny tytuł, wzbudza ciekawość i leciutki niepokój. Gdzieś z tyłu głowy czają się wizje z filmów katastroficznych, tym bardziej, że na okładce miasto spowite mrokiem, i jeszcze ten lis, zupełnie jak na zdjęciu z opuszczonej Prypeci.

Pierwsza myśl biegnie ku ludziom – spodziewamy się, że tak jak w picturebooku Johna Roco „Blackout” (dlaczego wciąż nie wydano go w Polsce?), zaraz przeczytamy o tym, jak to zwabieni przez ciemność ludzie wylegli na ulice i spontanicznie zaczęli ze sobą rozmawiać, poznając się nagle i zbliżając do siebie. I rzeczywiście tak się dzieje, ale mowa jest o tym dopiero pod koniec książki.


Na pierwszym planie jest przyroda. To właśnie jej reakcję na nagłe zaciemnienie obserwujemy w trakcie awarii elektrowni. Są to spostrzeżenia fascynujące i odkrywcze. Tina Oziewicz pokazuje nam, jak działania człowieka, postęp cywilizacyjny i jego udogodnienia, takie jak właśnie elektryczność, wpłynęły na przyrodę i życie jej zwierzęcych i roślinnych przedstawicieli.

Pod osłoną nocy mieszkający w jeziorze rak odwiedza swoją ojcowiznę, od dawna dla niego niedostępną, bo zawsze rozświetloną blaskiem płynącym od pomostu.
Żaby opuszczają swoje kryjówki w trzcinach i znowu mogą dać koncert dla księżyca.
Dziwaczek jalapa dopiero teraz, w ciemności, jest w stanie otworzyć swój kwietny kielich. Rosnąc pod uliczną latarnią, nigdy wcześniej nie miał ku temu okazji…


W tę czarną noc słonka decyduje się w końcu przenieść swoje pisklęta z zagrożonego gniazda. Także borsuczyca wykorzystuje ten czas, by pokazać swoim młodym, czym jest prawdziwa noc, taka, jaką pamięta z dawnych lat w innych lasach. Stary jeż pierwszy raz od dawna wychyla nos z krzaków i postanawia odwiedzić stare rewiry w mieście, których już nie odwiedzał, bo nie miał odwagi zapuszczać się w jasne nawet nocą miasto.
Wychodzą też ludzie – na balkon, za furtkę, przed blok. Oblegają ławki. Czują teraz, jak intensywnie pachnie maciejka i dostrzegają, jak wspaniale rozgwieżdżone jest niebo nad ich głowami. Jeśli prądu nie będzie dłużej, zjedzą kolacje przy świecach i dzieci z pewnością zapamiętają ten wieczór, któremu „przymusowa ciemność nadała kształt, przedłużając kolację, gdyż nie widząc talerzy, zmuszeni byliśmy jeść wolniej niż zazwyczaj” (jak to ładnie ujął w „Wyjściu z Egiptu” Andre Aciman).


Tekst jest oniryczny, poetycki, wspaniale nadaje się jako lektura na dobranoc: „Ciemność była ciepła i miękka, chciało się w niej pływać jak w wodzie”, „Zgasły latarnie wzdłuż szos, zniknęła łuna nad pobliskim miastem, a na polach rozlała się atramentowa czerń”, „(…) ruszył przed siebie w pachnącą ciemność. Gdzieś tam czekały na niego stare ścieżki”, „Osiedle zatonęło w ciemności (…) Migotały błędne ogniki smartfonów”.

Tajemnicę i baśniowość nocy podkreślają znakomite ilustracje Rity Kaczmarskiej, wypełnione intensywnym głębokim granatem i zielenią, rozświetlone czasem biało-srebrzyście, czasem na złoto. Papier odbija niestety trochę światło, nie pozwalając oczom zanurzyć się w barwach nocy.

Tina Oziewicz po raz pierwszy urzekła mnie swoją wyobraźnią w 2007 roku, gdy kupiłam pierwsze wydanie zbiorku „O wiadukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką”(wspaniały, było kolejne wydanie, polecam!). Czytałam te bajki mojej malutkiej wówczas córce i myślałam: „oto jak można po mistrzowsku uporać się z fiksacją funkcjonalną”. Bo w tej książce nic nie było standardowe, sztampowe. „Awaria elektrowni” także zachwyca świeżością spojrzenia.


Co ważne, zwierzęca perspektywa pozwala młodemu czytelnikowi odejść na chwilę od siebie – porzucić rozmyślania na temat tego, co by sam zrobił, gdyby zgasło światło, gdyby się okazało, że nastąpiła awaria w elektrowni, gdyby ten stan się przedłużał… Do głosu dochodzi świat równoległy, istniejący tuż obok i licznie zamieszkany.
Takie myślenie działa terapeutycznie na dziecko obawiające się nocy, i to nie tylko w sytuacji przerw w dostawie prądui, lecz bardziej ogólnie, w sytuacji doświadczania ciemności. Odwracając uwagę od siebie, a kierując ją na przykład ku małym zwierzątkom, dziecko oswoi sobie ciemność, nauczy się w niej dostrzegać te rzeczy i zjawiska, które nie wzbudzają lęku.

Tina Oziewicz, Awaria elektrowni, il. Rita Kaczmarska, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2019.
Wiek: 5+ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz