czwartek, 2 grudnia 2021

Książki na czas adwentu

 

Na coś miłego zawsze przyjemnie się czeka. To czekanie, intensywnie przeżywane, naznaczone pozytywnymi  emocjami i interesującym działaniem staje się równie ważne jak sam moment finalny. Nie dziwi więc  popularność kalendarzy adwentowych, które akcentują czas oczekiwania na Boże Narodzenie i pozwalają celebrować każdy z tych 24 dni grudnia prowadzących do świąt. 


Od kilku lat coraz większą popularnością cieszą się książkowe kalendarze adwentowe. Co bardzo cieszy, bo są one z założenia promocją czytelnictwa i czytania dzieciom! Przyjmują formę opowieści podzielonej na 24 rozdziały, do czytania każdego dnia, aż do świąt. Są to historie dla młodszych i starszych dzieci, zwykle pogodne, ale  często poruszające także trudne tematy. Widać to szczególnie w książkach-kalendarzach adwentowych wydawnictwa Zakamarki, które, warto zaznaczyć, przecierały szlaki tego typu publikacjom w naszym kraju. O poprzednich tytułach adwentowych tego wydawnictwa pisałam tutaj:

W tym roku w ofercie Zakamarków pojawiła się książka adwentowa Lisy Bjärbo i Matildy Ruty zatytułowana „Zagadka złodzieja świąt”. To rzecz o próbie stworzenia rodziny patchworkowej, a dokładnie o pierwszym wspólnie spędzonym Bożym Narodzeniu, które choć tak różne od pozostałych, też może być piękne i wyjątkowe.


Książka koncentruje się na sześcioletnim Elofie, jego wrażeniach i emocjach. Chłopiec uwielbia  przewidywalność świątecznych rytuałów i jak co roku ma konkretny plan na każdy dzień adwentu. Wszystko jednak układa się inaczej, bo nastoletnia siostra woli siedzieć z telefonem, a wkrótce obraża się na cały świat, gdy dowiaduje się, że mama zaprosiła na święta swojego nowego partnera i jego córeczkę. Jakby tego było mało, wszystko wskazuje na to, że w okolicy grasuje złodziej – z domu znikają kolejne świąteczne gadżety – adwentowa gwiazda, lampki, pierniki…


Prosty, ale bardzo dopracowany, zgrabny tekst i pasujące do niego ilustracje wychodzą naprzeciw czytelnikom w starszym wieku przedszkolnym. Opowiadając historię świąteczną z dynamicznym wątkiem detektywistycznym w tle, mówią też o sprawach uniwersalnych: tęsknocie za tymi, których już nie ma, o szacunku dla drugiego człowieka i otwartości na jego kulturę, o trudach dorastania i samotnego rodzicielstwa, i o tym, co najważniejsze, nie tylko w świąteczny czas – byciu z innymi i dla innych.


Lisa Bjärbo i Matilda Ruta, Zagadka złodzieja świąt, tłum. Marta Wallin, wyd. Zakamarki, Poznań 2021.

Wiek: 3+

Odpowiedzią na popularność książek adwentowych jest pojawienie się na rynku polskich tytułów, które opowiadają o przygotowaniach do Bożego Narodzenia z akcentem położonym na rodzime tradycje i zwyczaje. „W grudniu po południu” zaprasza czytelników w wieku przedszkolnym do domu trzyosobowej rodziny, gdzie 1 grudnia rozpoczyna się wielkie odliczanie do świąt, w które angażują się wszyscy: mama, tata, córka i pies.  Każdy dzień wypełniają im tematyczne aktywności: pisanie listu do Świętego Mikołaja, robienie aniołów z masy solnej, pieczenie pierniczków, nauka śpiewania kolęd, lepienie uszek i pierogów, wyprawa na świąteczny jarmark. Pojawiają się też mniej tradycyjne działania, jak świąteczne spa i takież tipi, pisanie bożonarodzeniowej bajki. To wszystko oczywiście podpowiedzi dla odbiorców książki, mające zachęcić do aktywnego spędzania przedświątecznego czasu i wymyślania własnych pomysłów na każdy dzień grudnia.


„W grudniu po południu” bardzo udanie wprowadza w przedświąteczną, radosną atmosferę, również za sprawą licznych, dynamicznych, często całostronicowych ilustracji Małgosi Kwapińskiej.


Pozwalają one dodatkowo podpatrzeć życie książkowej współczesnej rodziny, gdzie życie tętni najgłośniej popołudniami, gdy wszyscy wrócą z pracy i przedszkola, pies, uszczęśliwiony obecnością domowników, rozłoży się w fotelu, a z babcią o pierwszej gwiazdce rozmawia się przez internet.


Ewelina Włodarczyk, W grudniu po południu, czyli trochę inny kalendarz adwentowy, il. Małgorzata Kwapińska, wyd. Dwukropek, Warszawa 2021.

Wiek: 3+

 

niedziela, 31 października 2021

Książki na Halloween /2021/

 

Uwielbiam Halloween i opowieści z dreszczykiem, dlatego nie mogło zabraknąć tego dorocznego wpisu, w którym pokazuję najciekawsze książki, które włączyłam ostatnio do mojej pokaźnej halloweenowej kolekcji.


WYSPA CIENI 

Niezwykła książka. Mroczna, tęskna, złowieszcza, a jednocześnie… edukacyjna. Intrygujące zestawienie! Jej bohaterem jest doktor Wallaby, „dziwny lekarz” specjalista od złych snów. Odwiedzają go emu, wombaty, oposy, kolczatki i wiele innych zwierząt – każde z nich co jakiś czas nęka jakiś koszmar.
Pewnego razu do dziwnego lekarza przychodzi dziwny pacjent – wilk tasmański. Skarży się, że męczą go nie tyle koszmary, co… ich brak. Doktor wertuje księgi i wkrótce wszystko jest dla niego jasne. Wilka tasmańskiego trapi NICOŚĆ. Zgadniecie dlaczego?



To jedna z najdziwniejszych książek o gatunkach wymarłych i zagrożonych oraz o konieczności ich ochrony, jaką znam. I jednocześnie jedna z najbardziej poruszających. Nie sądziłam, że ten temat można zrealizować tak… poetycko. Poezja tkwi nie tylko w słowach i samej historii – to także wspaniała warstwa graficzna, majestatycznie baśniowa i oniryczna, która wciąga czytelnika w głąb opowieści. Włoska ilustratorka Claudia Palmarucci odwołała się w swoich pracach do dzieł światowego malarstwa, takich jak „Wyspa umarłych” Böcklina czy „Nocna mara” Füssliego (źródła podano na końcu książki).

Davide Calì, „Wyspa Cieni”, il. Claudia Palmarucci, tłum. Ewa Nicewicz, wyd. Polarny Lis, Warszawa 2021.

 

KRZYCZĄCE SCHODY

Parapsychiczna Agencja Lockwood i Spółka działa w Londynie nawiedzonym przez duchy. Odkąd pojawił się Problem, ludzie nie mogą bezpiecznie wychodzić na ulice po zapadnięciu zmroku, domy muszą być zabezpieczone, by nocą można było w nich spokojnie spać. Żeliwne bramy, kosze lawendy nad drzwiami, progi posypane solą… Czasem to jednak za mało i trzeba wezwać agentów, którzy znajdą Źródło nawiedzonego domu i unicestwią je. Najlepiej do tego zadania nadają się dzieci – to one więcej widzą, słyszą i czują. Zwykle nadzorują je dorośli, ale agencja Anthony’ego Lockwooda jest wyjątkiem – tworzy ją tylko troje wyjątkowych nastolatków: Anthony, George i Lucy, którzy sami decydują, na jakich zasadach walczą z duchami. Co przynosi im czasem wielkie sukcesy, a czasami sromotne porażki.

Pierwszy tom z pięciotomowej serii „Lockwood & Sp.” właśnie ukazał się w Polsce. Młodzi agenci podejmują się w nim arcytrudnego zadania, któremu nikt wcześniej nie sprostał – spędzenia nocy w jednym z najbardziej nawiedzonych domów w Anglii i odkrycia tajemnicy słynnych Krzyczących schodów.
Niepokojący, gęsty klimat stworzony przez brytyjskiego pisarza Jonathana Stouda, świetnie oddany w polskiej wersji przez Tinę Oziewicz, czyni z tej powieści idealną halloweenową lekturę.

Jonathan Stroud, „Krzyczące schody” (seria: Lockwood & Sp.), tłum. Tina Oziewicz, wyd. Poradnia K., Warszawa 2021.

 

WSPÓŁCZESNY BAJARZ POLSKI

Przemyślany, dopracowany i ciekawie zilustrowany tom polskich baśni i legend, który oczywiście wykracza daleko poza halloweenową polecankę, ale ze swoimi podaniami o strzygach, utopcach, czarownicach i bazyliszkach doskonale się też w nie wpisuje. Wydawnictwo jest próbą zaprezentowania współczesnym dzieciom tradycyjnych podań i baśni w formie przystającej do znanej im rzeczywistości. Widać to w sposobie prowadzenia narracji, języki i kreacji świata przedstawionego. Jak pisze w przedmowie profesor Violetta Wróblewska, „bajarka Zuzanna zachęca, by cenić i pielęgnować tradycję (…), ale jednocześnie podejmować trud szukania własnej drogi”. Nie znajdziemy więc tutaj na przykład bezwolnych królewien, czekających aż ktoś je uratuje, tylko samodzielnie myślące dziewczyny, biorące los we własne ręce.



Niektóre z baśni dzieją się tu i teraz, tak jak np. „Kije-promocyje” (Tak, to wariacja na temat kijów samobijów z baśni „Stoliczku, nakryj się!”), inne w wyczuwalnej przeszłości, pozbawionej jednak konkretnych cech danego okresu historycznego. Wszystko to sprawia, że młodzi czytelnicy łatwo mogą się utożsamić z opowieścią i jej bohaterami.
We „Współczesnym bajarzu polskim” znajdziemy dwadzieścia legend i ludowych opowieści, także w ich mniej znanych wersjach, zebranych od najstarszych przekazów z początków państwa polskiego, po lokalne, regionalne opowieści o bohaterach i antybohaterach.

Zilustrowanie tomu przez pięć młodych artystek nadaje mu graficznej różnorodności i sprawia, że zawarte w nim opowieści zyskują wyjątkowy, czasem mroczny i tajemniczy, klimat.

Zuzanna Orlińska, „Współczesny bajarz polski”, il. Aleksandra Bujnowska, Katarzyna Kaczor, Katarzyna Bogdańska, Jagna Wróblewska, wyd. Polarny Lis, Warszawa 2021.

 

POP-UP HAUNTED HOUSE

Na koniec książka-zabawka, czyli pop-up od wydawnictwa Usborne. To wydanie z 2015 roku, ale skusiłam się na nie na tegorocznych Targach Książki w Krakowie, bo od lat zbieram książki halloweenowe. „Pop-Up Haunted House” to rozkładanka idealna dla starszych przedszkolaków. Na każdej stronie dziecko znajdzie mnóstwo ukrytych okienek, dźwigni i rozkładanych elementów. Jednocześnie te ruchome elementy nie są zbyt misterne dla małych rączek, zostały też dość solidnie wykonane z grubego kartonu.


Zilustrowana przez Fabiano Fiorina opowieść to klasyka gatunku. Oto w środku lasu odkrywasz stare domostwo, w którym chronisz się przed burzą. Gdy znajdziesz się w środku, zamieszkujące je zjawy i duchy zrobią wszystko, byś został z nimi na zawsze.


Na każdej z pięciu rozkładówek aż roi się od dziwacznych stworzeń i mar. Być może każda z nich ma do opowiedzenia jakąś historię – to od wyobraźni rodzica zależy, jaką. Książki tego typu są w każdym razie zaproszeniem do interaktywnej zabawy i pozostawiają czytelnikom wiele interpretacyjnej swobody. Ich wielką zaletą jest to, że nigdy się nie nudzą i co roku odkrywa się je na nowo.

„Pop-Up Haunted House”, il. Fabiano Fiorin, tekst Sam Taplin, wyd. Usborne 2015.

niedziela, 19 września 2021

Cztery książki o zwierzętach

 

Mój syn należy do tych dzieci, które lubią książki o zwierzętach, w zasadzie każde, ale najbardziej chyba te z nutką przygody, gdzie pojawiają się emocje i dopytywanie „I co dalej?, co dalej?”.


Wydawnictwo Agora  idealnie wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom, publikując kolejne, po „Wojtku”, „Lolku”, „Ambarasie” i „Tarmosi” książki, których bohaterami są zwierzęta. W „Dziku Dzikusie” są to oczywiście dziki. Ale tak naprawdę – co dorosły czytelnik szybko wychwyci – jest to opowieść o zupełnie innym stworzeniu, mianowicie o… trollu.

Krzysztof Łapiński jest filozofem, co da się wyczuć w trakcie lektury. Opisując życie zwierząt w Lesie Kabackim i ich reakcje na pojawienie się obcego osobnika nieznanego gatunku, nie skupia się na przyrodniczych aspektach, lecz na psychologicznej stronie zaistniałej sytuacji. Ukazuje, jak dotychczas sprawnie funkcjonujący system zostaje nagle zaburzony i ulega coraz większemu rozchwianiu. Opisuje mechanizmy społeczne i pokazuje czytelnikowi, jak łatwo jest manipulować informacją.


Oczywiście dziecięcy odbiorca nie rozkłada tego na czynniki pierwsze, dla niego jest to przede wszystkim pasjonująca historia Dzika, który ni stąd ni zowąd zostaje oskarżony przez niegodziwego trolla, że tylko ryje w brudnej ziemi i rozsiewa zarazki. Wraz z rozwojem zdarzeń dziecko śledzi, jak szerzy się owa pogłoska, jak wzbudza najpierw dezorientację, potem wątpliwości, aż wreszcie zagnieżdża się na dobre w umysłach mieszkańców lasu. Taka obserwacja procesu wykluczenia pozwala dziecku na odwołanie się do własnych obserwacji i doświadczeń. Nie pozostaje też ono z samą tylko obserwacją – w książce znajdzie podpowiedzi i rady, jak radzić sobie w takich sytuacjach, których niestety pełną w klasie szkolnej czy w internecie. Pierwszą zasadą postępowania jest oczywiście „nie karmić trolla”.


Tekstowi towarzyszą ujmujące ilustracje Marty Kurczeskiej (znanej np. z „Mirabelki”), nie można się nie uśmiechnąć na widok małych pasiastych dziczków wędrujących na swoich krótkich raciczkach za lochą. Są tu także kolorowe pejzaże łąk i lasów, i świetlisty krajobraz nocnego nieba zawieszonego nad lasem i miastem.

Krzysztof Łapiński, „Dzik Dziukus” , il. Marta Kurczewska, wyd. Agora dla dzieci, Warszawa 2020.

 

„Miron w pułapce” i „Reginka szuka domu” to książki z serii „Pomóż mi przetrwać” (Akademia Mądrego Dziecka) wydawnictwa Harper Kids. Jak pisze we wstępie autorka Ewa Nowak seria powstała z myślą o dzieciach, „które chcą mądrze wspierać przyrodę”.


Opowiadania budzą wrażliwość i opiekuńczość wobec zwierząt, przekazują także podstawowe informacje o rożnych ich gatunkach, ich zwyczajach i życiu. „Reginka szuka domu” to opowieść o królowej trzmieli i jej trudnej drodze do stworzenia gniazda i założenia rodziny.
„Miron w pułapce” to historia rodziny szarytek bałtyckich, a konkretnie jednego jej przedstawiciela – Mirona. Młody samiec foki na samym początku swego samodzielnego życia zaplątuje się w porzuconą w wodzie sieć rybacką i osłabiony trafia do fokarium na Helu.


Każda książka zawiera opowiadanie, planszę z ciekawostkami oraz sprawdzian wiedzy. Duże i liczne, realistyczne ilustracje Anny Łazowskiej z pewnością przypadną do gustu małym czytelnikom. Książki nadadzą się do wspólnej rodzinnej lektury lub do samodzielnego czytania przez dziecko, w czym pomoże wyrazisty font z dużą interlinią.


Ewa Nowak, Reginka szuka domu, Miron w pułapce, il. Anna Łazowska, wyd. Harper Kids, Warszawa 2021.
Wiek: 5+


„23 rzeczy ważniejsze od zwierząt. Katalog od A do Z” to przewrotna książka, która przypomina nam o tym, jak bardzo kochamy zwierzęta, a jednocześnie, jak trudno zrezygnować nam z przyjemności i rzeczy, które jednocześnie oznaczają ich cierpienie.


Sprawiamy dzieciom frajdę, pokazując im pokazy sztuczek delfinów albo kolorowe papugi w  papugarniach, kupujemy egzotyczne zwierzęta jako domowe maskotki. Z zagranicznych wakacji przywozimy upominki wykonane z koralowców, kości słoniowej, skóry węży, kosztujemy ekskluzywnych specjałów, takich jak zupa z rekina albo wino z kośćmi tygrysa.
Zapominamy, że proste codzienne decyzje godzą w zwierzęta, którymi tak się zachwycamy i o których opowiadamy dzieciom – zakopana na plaży foliowa torebka, kolejne wycięte przy ulicy drzewo, wybetonowane place i osiedlowe uliczki.


Wielkoformatowa książka Małgorzaty Kur punktuje te rzeczy, które, jak się okazuje, są dla człowieka często ważniejsze niż zwierzęta. Autorka podpowiada młodym czytelnikom, co zrobić, by nie rezygnować z przyjemności, a jednocześnie dbać o środowisko. Pokazuje, że liczą się małe, ale konsekwentne kroki w codziennej aktywności. Książce towarzyszą radosne, a czasem smutne, często pełnostronicowe ilustracje Małgorzaty Kwapińskiej.

Małgorzata Kur, 23 rzeczy ważniejsze od zwierząt. Katalog od A do Z, il. Małgorzata Kwapińska, wyd. Kocur Bury, Łódź 2021.
Wiek: 5+



 


środa, 30 czerwca 2021

Kraina smoków. Pióro gryfa

 

Powrót do bohaterów lubianej książki jest jak spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi – dostrzegasz, że trochę się zmienili, ale nie mija chwila, a jest znowu tak, jakbyś widział ich wczoraj. Tak właśnie jest z „Piórem gryfa” – drugą częścią „Krainy smoków”.

 


Oto znów są tu wszyscy: odważny, cieszący się nawet niebezpieczną przygodą Ben, czyli Smoczy Jeździec, jego mądry, szlachetny smok Lung, pyskata, zadziorna koboldka Siarczynka, jedyny w swoim rodzaju homunkulus Muchonogi oraz oczywiście Greenbloomowie: Barnaba, jego żona Vita i córka Ginewra. To oni stali się dla Bena rodziną, po tym, jak cało wyszedł z walki z potężnym i okrutnym smokiem Parzymortem.

 


Szczęśliwie dla wszystkich nastał czas pokoju, ocalone od wymarcia smoki zamieszkały w swojej krainie zwanej Skrajem Nieba, a Greenbloomowie osiadli w Norwegii, w miejscu nazwanym MÍMAMEIDR, z którego uczynili tajemny azyl dla magicznych stworzeń z całego świata. To tutaj, pod czujnym okiem przyrodników-pasjonatów żyją teraz bezpiecznie i harmonijnie istoty takie, jak kruki mgliste, trolle, leprikony, latające świnki watobi, fotomeleony, skrzydlate żaby i wiele, wiele innych przedziwnych stworzeń.

 


Gdy jednak rozchodzi się wieść, że do MÍMAMEIDR ma przybyć prawdziwy pegaz, wszystkich mieszkańców ogarnia ekscytacja. Wydawało się przecież,  że tego gatunku nie uda się uratować i spotkać go będzie można już tylko na ilustracjach w książkach. Tymczasem wkrótce mają się wykluć młode pegaziątka…!  Niestety tragiczny wypadek sprawia, że ich życie staje pod znakiem zapytania. Być może nigdy nie zdołają wykluć się ze swoich jajek… Chyba, że ktoś dostarczy na czas niezwykle rzadkie, mityczne pióro gryfa. Ktoś taki, jak Smoczy jeździec i jego najbliżsi.

 


Tak oto Ben staje przed kolejnym wielkim wyzwaniem i wkracza w nową, niebezpieczną przygodę, w czasie której jego życie nie raz zawiśnie na włosku, a każdy kolejny dzień będzie walką z czasem. Jak zawsze może liczyć na wsparcie swego ukochanego smoka oraz wiernych przyjaciół. Na jego drodze pojawią się także nowe postaci, co do których będzie musiał zdecydować, czy zaufać im, czy też nie. Ben będzie też musiał odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań – co jest dla niego w życiu najważniejsze, i gdzie jest właściwie jego miejsce. W MÍMAMEIDR, w Skraju Nieba, a może jeszcze gdzieś indziej? To niełatwe pytania dla chłopca wkraczającego w nastoletniość, ale Cornelia Funke rzuca je młodym czytelnikom celowo, czyniąc z ekspedycji po słoneczne pióro gryfa wyprawę w poszukiwaniu własnej tożsamości i miejsca w świecie.  

 


„Pióro gryfa” to druga książka z cyklu o Krainie smoków (o pierwszym tomie pisałam tutaj), ale z powodzeniem można przeczytać ją oddzielnie. Wszystkie wcześniejsze wątki zostały wspomniane i zarysowane przez autorkę, tak by czytelnik wiedział, co wydarzyło się w pierwszej części i kim są wszyscy główni bohaterowie. Jeśli więc wpadnie Wam w ręce gdzieś podczas wakacyjnych wojaży ta właśnie książka, nie wahajcie się ani chwili. Ta fantastyczno-przygodowa powieść, napisana starannym, ładnym językiem to kawał dobrej literatury młodzieżowej, która pozostaje ponadczasowa. I oferuje nie tylko ciekawą opowieść i wartką akcję, lecz także emanuje szacunkiem do zwierząt, ludzi, wszelakiego żywego istnienia na naszej planecie.

 


Cornelia Funke, Kraina smoków. Pióro gryfa, przeł. Miłosz Urban, wyd. Poradnia K, Warszawa 2021.
Wiek: 8+

niedziela, 27 czerwca 2021

W wakacyjnym plecaku: powieści dla starszych dzieci

 

Co czytać w wakacje? Jaką książkę warto mieć pod ręką w podróży, w czasie ciszy poobiedniej, na plaży? W tym zestawieniu polecam trzy znakomite powieści dla starszych dzieci i nastolatków.

 


Mój wyjątkowy tydzień z Tessą

 

Gdy ma się 10 lat, świat wydaje się już trochę znajomy, ale wciąż bardzo tajemniczy.  Nawet drobne zdarzenie może wywrócić do góry nogami nasze myślenie o sobie samych i otaczających ludziach.

Zdarzenie takie jak na przykład złamanie kostki, i no nawet jeśli nie jest to nasza kostka. Gdyby brat Samuela nie wpadł do dołu na plaży i nie złamał nogi w kostce, Samuel pewnie nie poznałby Tessy. Lato weszłoby w swoją pełnię, a on nie zrewidowałby swoich relacji z rodzicami, bratem, ze sobą samym.

Ale rok starsza Tessa wkracza z impetem w życie dziesięciolatka, co sprawia, że w zwyczajnej, spokojnej codzienności Samuela wydarza się nagle w ciągu tygodnia tyle, ile nie zdarzyło się przez całe życie.

Anna Woltz, której znakomite pisarstwo mieliśmy już okazję poznać w „100 godzinach nocy”, z lekkością i prostotą opisuje spotkanie tych dwu tak różnych od siebie osobowości: dziewczynki-petardy, na zewnątrz przebojowej i pewnej siebie, ale w duchu spragnionej miłości i akceptacji, oraz chłopca w typie myśliciela, zwanego profesorem, który ma w sobie dużo obaw i lęków, ale i skrytego głęboko wewnątrz bohatera.

 Tessę wychowuje matka, ojciec nigdy nie dowiedział się, że ma dziecko. Z czasem dziewczynka uświadamia sobie, że powinna mieć w tej sprawie coś do powiedzenia, móc zdecydować, czy chce mieć tatę, i sprawdzić, czy on chce mieć córkę! Pieczołowicie skonstruowany plan poznania ojca robi ogromne wrażenie na Samuelu, który postanawia pomóc w jego realizacji. Przy okazji sam zaczyna inaczej patrzeć na własnych rodziców i w pewnym sensie dopiero teraz naprawdę ich poznawać.

 Ta niepokaźna objętościowo, ale poruszająca i bardzo wciągająca lektura dotyka wielu trudnych tematów, jak samotność, starość, śmierć, samotne macierzyństwo, relacje rodzice – dzieci, relacje w rodzeństwie, lęk, niskie poczucie własnej wartości, ale przede wszystkim jest opowieścią o prawdziwej przyjaźni, która spada na nas przypadkiem, a pielęgnowana, trwać może całe życie.

Polecam także ekranizację z 2019 roku – „Niezwykłe lato z Tess”.

Anna Woltz, Mój wyjątkowy tydzień z Tessą, przeł. Iwona Mączka, wyd. Dwie Siostry2021.

Wiek: 9+


 

Alanna. Pierwsza przygoda. Pieśń lwicy

 

W królestwie Tortallu wszystko ma swój porządek. Nastoletnie dziewczęta uczą się tańca, szycia, czasem czarów, jeśli posiadają dar. Chłopcy z dobrych domów wysyłani są do pałacu królewskiego, gdzie uczą się szermierki i walki w turniejach. Co jednak, jeśli to chłopak  lubi czarować, a nie cierpi długich wypraw, walk i niebezpieczeństw, dziewczyna zaś – przeciwnie, jest odważna, zręczna i kocha ryzyko? Tak właśnie sprawy się mają w przypadku Alanny i Thoma, bliźniąt, które ojciec decyduje się właśnie wysłać na nauki, oczywiście zgodnie z tradycyjnym podziałem ról, nie zwracając uwagi na indywidualne różnice. Tymczasem Alanna dałaby wszystko, by szkolić się na rycerza, a Thomas marzy o tym, by zostać wielkim czarodziejem, „zabijać demony i bratać się z bogami”. W desperacji rodzeństwo decyduje, że dokona zamiany, korzystając ze swego wizualnego podobieństwa – Alanna pojedzie do pałacu, Thomas uda się do klasztoru. Czytelnik podąża za Alanną i to jej codzienne zmagania  obserwuje z rosnącą fascynacją. Szybko się bowiem okazuje, że bycie Alanem z Trebondu oznacza nie tylko zmaganie się z trudami szkolenia i służby, z coraz bardziej mozolnym i ryzykownym ukrywaniem swojej tożsamości płciowej, lecz także z ludzką zawiścią, czy wręcz nienawiścią, której powody mają związek z silną, mroczną magią.

 

„Pieśń lwicy” to pierwsza książka z pięciotomowego cyklu o świecie Tortallu, stworzonego przez niezwykle cenioną autorkę młodzieżowego fantasy Tamorę Pierce. Mimo iż cały powieściowy cykl powstał w latach 80. Pozostaje on niezwykle aktualny dla współczesnych polskich czytelników – losy Alanny są opowieścią o równouprawnieniu, tolerancji, dostrzeganiu indywidualności i szacunku dla inności, potrzebie dążenia do swego prawdziwego „ja” nawet za bardzo wysoką cenę. Niezłomna postawa Alanny, jej wielka odwaga i wytrwałość dodają młodym ludziom sił do podążania własnymi ścieżkami.

 

Tamora Pierce, Alanna. Pierwsza przygoda. Pieśń lwicy, tłum. Wojciech Szypuła, wyd. Poradnia K, Warszawa 2021.
Wiek: 12+


 

Zimne wody Wenisany

 

Agata żyje w Wenisanie, dziwnym, mrocznym świecie rozdartym od czasu Wielkiej Wojny za Wolność zimnymi wodami rzeki. Nad jej powierzchnią, w Weniskajlu, toczy się życie ludzi takich jak ona; pod powierzchnią istnieje zaś Weniswajt, zamieszkany przez niebezpieczne stworzenia, takie jak nibyptaki gabo oraz przez topielców. Ludzie, którzy zanurzą się w lodowatej toni, zarażają się tęczowicą i muszą pożegnać się z dotychczasowym życiem – „najpierw wariują i robią straszne rzeczy, a potem znikają – podobno choroba zmusza ich do pójścia do strasznego granatowego lasu Wenisfajn, by tam umarli”. Aby uniknąć tego losu, wszystkie dzieci poniżej dwunastego roku życia poruszają się po Weniskajlu tylko w grupach, pod uważnym nadzorem dorosłych.

 

Bohaterka książki, dwunastoletnia Agata,  jest takim właśnie dzieckiem – uczy się w szkole z internatem,  po mieście spaceruje tylko w obecności opiekujących się dziećmi mistress, gęsiego, związana z innymi grubym sznurem. A jednak, mimo tej pieczołowitej opieki, podczas tłumnej uroczystości dochodzi do wypadku – ku przerażeniu wszystkich dziewczynka wpada do wody. I choć zostaje niemal natychmiast wyciągnięta na powierzchnię, jej życie zmienia się w tej jednej chwili, a wraz z nim, jak się wkrótce okaże, życie całej Wenisany.

Agata jest w postacią, która niesie nadzieję na zmianę. Dziewczynka bacznie obserwuje, docieka, zadaje kłopotliwe pytania, wreszcie postanawia „zrobić to, co trzeba” i wypowiedzieć je na głos, wzbudzając społeczny ferment. Jakie będą efekty jej działania, dowiemy się z kolejnego tomu książki – jak obiecuje autorka.

 

Urodzona w Związku Radzieckim pisarka Linor Goralik stworzyła świat mroczny, oniryczny, spowity ciemnością, ogarnięty lękiem. Jego mroczne piękno wspaniale oddaje okładkowa ilustracja Rocha Urbaniaka – gładka tafla wody, a po obu jej stronach majestatyczne rozświetlone budynki, wokół których unoszą się białoskrzydłe gabo.

 

Linor Goralik, Zimne wody Wenisany, tłum. Agnieszka Sowińska, wyd. Dwukropek, Warszawa 2021.
Wiek: 11+


 


niedziela, 23 maja 2021

Wanda szuka miłości

 

Dotąd zawsze gdy myślałam o dżdżownicy jako bohaterce utworu dla dzieci, od razu przed oczami stawała mi brunatnoczerwona dżdżownica Magda z „Pszczółki Mai”. Była to bardzo poczciwa postać, która w chwilach konfliktowych zawsze godziła swoich przyjaciół.  Wanda, stworzona przez Przemysława Wechterowicza i Emilię Dziubak jest równie uczynna i sympatyczna, ale ma też w sobie sporo zdrowego egoizmu i przebojowości.


Jej przygoda zaczyna się dość zwyczajnie, od pragnienia, które znamy wszyscy – pragnienia  miłości. Wanda przyznaje, że jest „okropną marzycielką”, ale czytelnik dostrzega szybko, że potrafi ona także wziąć sprawy w swoje ręce. Nie zamierza wcale czekać na miłość, tylko oświadcza przyjaciółce, że wyrusza na poszukiwania.


Początki tej wyprawy są raczej zniechęcające. Wanda spotyka kolejnych adoratorów, ale żaden nie okazuje się tym wyjątkowym. Dorosły czytelnik dostrzeże być może w tych etapach wędrówki pewien symbolizm. Oto pierwsze spotkanie, przelotne spojrzenie, drgnienie serca, ale ze zbyt małą śmiałością, kolejne, zbyt interesowne i odarte z uczuć, i wreszcie kolejne, zupełnie niespodziewane i niejako przy okazji, ale zaskakująco trafione.


Może dlatego, że w pewnym momencie wyprawa zmienia swój cel, stając się wyprawą poszukiwawczą, a nawet ratowniczą. Gdy Wanda spotyka na swojej drodze Szopika i postanawia mu pomóc w poszukiwaniach taty porwanego  przez „bestię nienasyconą”, zapomina na chwilę o własnych  planach i pozwala sprawom po prostu się toczyć. Nawet nie wie, że właśnie w ten sposób zostawi coś po sobie, tak jak planowała i spełni swoje marzenie.


Wyobraźnia Przemysława Wechterowicza stawia na drodze Wandy także innych nietuzinkowych bohaterów, jak na przykład gadającego na jednym wdechu okonia, owcę tryskającą humorem czy jednorożca o czarodziejskim chuchnięciu o zapachu szarej renety. Leniwa z początku akcja gwałtownie przyspiesza i radośnie pędzi aż do samego finału.


Opowieści towarzyszą pełnostronicowe ilustracje Emilii Dziubak, która  zawsze potrafi zachwycić młodszych i starszych czytelników – tutaj feerią żółtych barw łąki pełnej mleczy, połyskującą złociście grzywą jednorożca, uroczym, ufnym uśmiechem Szopika i krasnym rumieńcem szczęśliwej dżdżownicy.

Przemysław Wechterowicz, Emilia Dziubak, Wanda szuka miłości, Wydawnictwo Ezop, Warszawa 2021.
Wiek: 3+

 

 

 

poniedziałek, 17 maja 2021

Basia. Wielka księga o uczuciach

 

Gdyby czas w książkach płynął tak samo jak w życiu, Basia byłaby już nastolatką! Pierwsza książka z serii tworzonej przez Zofię Stanecką i Mariannę Oklejak ukazała się w 2008 roku.
Ciekawe, jaka byłaby ta trzynastoletnia Basia? Podejrzewam, że nadal porywcza i uparta, ale i równie odważna, szczera, tolerancyjna ciekawa świata i ludzi jak jej pięcioletnia wersja.


Basia ma bardzo silną bazę do harmonijnego rozwoju emocjonalnego i społecznego. Tą bazą jest rodzina. Mama, tata, braciszek Franek, starszy brat Janek – wszyscy kochają się i szanują. Każda z książek o Basi pełna jest dobrych przykładów dotyczących relacji międzyludzkich i komunikowania się, a zdecydowana większość tych przykładów płynie właśnie z rodzinnego życia.


Mógłby z tego powstać ckliwy propagandowy obrazek, nieprzystający do rzeczywistości, ale na szczęście duetowi autorek zawsze udaje się zachować autentyzm. Członkowie rodziny Basi nie są idealni, mają swoje słabości, wady, grzeszki, popełniają błędy jak każdy. Kłócą się, krzyczą, obrażają, przeżywają bardzo różne, często skrajne emocje. Czuć jednak, że u podstaw ich interakcji leży miłość, że zależy im na sobie. Basia doświadcza więc całego mnóstwa uczuć, także wściekłości, żalu, wstydu, lęku, zawsze jednak ze świadomością, że w przeżywaniu wszystkich emocji bezwarunkowo wspierają ją bliscy.


Zastanawiałam się ostatnio, czy we współczesnym świecie coraz częstszych rozwodów, samotnego rodzicielstwa, nuklearnych rodzin, rozluźniania się więzi społecznych, jest jeszcze miejsce na taką narrację. I tak, moim zdaniem wciąż jest, bo do świata Basi wchodzi się jak do Bullerbyn. Nieważne, czy mieszkasz z obojgiem rodziców, czy tylko z jednym, nieistotne, czy masz rodzeństwo i czy utrzymujesz kontakt ze swoimi dziadkami – chcesz po prostu grzać się w ciepełku tworzonym przez tych bohaterów, chcesz wierzyć, że gdzieś są tacy ludzie – rodzice, partnerzy, przyjaciele, sąsiedzi, nauczyciele, że można tak żyć i że warto próbować postępować podobnie, by stwarzać choćby cząstkę tego Basiowego świata wokół siebie.

 


„Basia. Wielka księga o uczuciach” nadaje się do tego szczególnie, bo w całości, celowo, skupia się właśnie na uczuciach, których dziecko doświadcza w różnych życiowych sytuacjach – radosnych, smutnych, czasem dramatycznych. Cykl „Wielka księga (przygód, pytań, słów – żeby wymienić tylko niektóre już wydane) skonstruowany jest tak, by krótkie historyjki zawarte w zbiorze przybliżały małemu czytelnikowi dane zagadnienie poprzez fabularyzowane przykłady.


I tak mamy tutaj pięćdziesiąt rozmaitych uczuć, od empatii, przez tęsknotę, zawiść, pogardę, po nadzieję i wdzięczność. Każdemu poświęcony jest jeden, maksymalnie czterostronicowy tekst. Składa się na niego krótka historyjka oraz ujęte w komiksowe dymki hasła, opisujące prostym, zrozumiałym dla dziecka językiem, czym jest dane uczucie. Na przykład: „Empatia mówi o naszej zdolności do rozumienia i współodczuwania z innymi”. Aby jeszcze bardziej ułatwić dziecku zrozumienie pojęcia, pojawia się ukonkretnienie: „Co mówi empatia? Powiedz mi, jak się czujesz. Chcę cię zrozumieć. Chcę cię wysłuchać”. Do tego komentarze różnych osób: rodziców Basi, dziadków, jej brata, koleżanek i kolegów z przedszkola i ich rodziców. Do wyjaśnień włącza się nawet Misiek Zdzisiek (ukochany przytulak Basi), który opisuje niektóre terminy po swojemu, np.: „Można się wstydzić różnych rzeczy. Na przykład gołej pupki wystającej zza krzaczka. Albo brudnych od miodu łapek”. Czasami miś rymuje:

Gdy na pięcie masz napięcie,
A do tego w brzuszku wzdęcie,
Wtedy ci pomoże spanie
Albo mocne przytulanie.

Misiek Zdzisiek cieszy się szczególną sympatią dzieci, mały czytelnik znajdzie więc w książce kącik porad misia, proponowane przez niego ćwiczenia wdzięczności oraz złote myśli o uczuciach – jest szansa, że dzięki jego misiowej osobie mocniej zapadną dzieciom w pamięć!


Całość tomu współtworzą ilustracje, oprawa graficzna podąża krok w krok z tekstem, opowiadając dziecku obrazami opisywane przez tekst uczucia. Są to proste, czytelne, często poruszające kadry, np.: mały, skulony Titi, w rozpaczy chowający twarz w ramionach, Janek zwisający bezwładnie z krzesła, z głową na laptopie, zniechęcony zdalnym nauczaniem…, wygrażający sobie rodzice Wojtka podczas zaciekłej kłótni…


„Basia. Wielka księga o uczuciach” to ważna i potrzebna książka. Często nie wiemy, jak rozmawiać o uczuciach, emocjach. Nie przychodzą nam do głowy żadne przykłady, nie wiemy, jak mówić o tym w taki sposób, żeby dziecka nie znudzić i by zrozumiało. W tym zbiorku dostajemy niejako gotowca. To książka do szerokiego zastosowania: do czytania samodzielnego, wspólnego na głos, od deski do deski lub na wyrywki (jeśli np. trzeba „przerobić” daną emocję). Do użytku domowego, przedszkolnego i wczesnoszkolnego, praktyczna pomoc również w pracy psychoterapeutów dziecięcych i rodzinnych. 

Tchnie optymizmem i energią, zachęca do wglądu w siebie, do rozpoznania swoich uczuć i nazwania ich. Pokazuje dziecku, jak być powinno, jak MOŻE być, otula ciepłem, otuchą i dobrem.

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Basia. Wielka księga o uczuciach, HarperCollins Polska, Warszawa 2021.

Wiek: 4+

 

 

poniedziałek, 10 maja 2021

Kuku Król

 

Chyba każde dziecko choć raz w życiu pragnęło mieć sekretnego przyjaciela, najlepiej takiego, który potrafi robić wyjątkowe, magiczne rzeczy i niczego się nie boi. Najczęściej marzenie takie towarzyszy sytuacjom trudnym, takim jak na przykład dokuczanie ze strony rówieśników.


Benek znalazł się właśnie w takiej sytuacji. Z racji swojego niskiego wzrostu i chuderlawości jest prześladowany przez Mundka Draba, ucznia tej samej szkoły i syna burmistrza miasta. Chłopiec odlicza dni do wakacji, tymczasem stara się jak może schodzić Mundkowi i jego gangowi z drogi. Kłopot w tym, że Mundkowi nic „nie sprawiało większej frajdy niż zamknięcie jakiegoś chudego nieszczęśnika w szkolnej szafce czy oskubanie go z kasy na lunch i pozostawienie w ciemnym kącie podwórza, zwiniętego w precel”. Im bardziej więc Benek kluczy i ucieka, tym intensywniej jest szukany.


Na trzy dni przed końcem roku bliskość wakacji usypia jego czujność. Wpada prosto w potężne łapy osobistych bodyguardów Mundka. I gdy już myśli, że to koniec, los niespodziewanie się do niego uśmiecha – Mundek łapczywie zjada cukierek wytrząśnięty z kurtki Benka. Nie przychodzi mu do głowy, że w papierek może być zawinięta nie słodka landrynka, lecz… moneta! Trzask łamanego zęba miesza się z rozdzierającym rykiem Mundka, Benek tymczasem korzysta z zamieszania i rzuca się do ucieczki. Zagnany w ślepy zaułek w ostatnim akcie desperacji wskakuje do wielkiego kontenera na śmieci i… w najśmielszych marzeniach nie wpadłby na to, że okaże się on swego rodzaju magicznym portalem!


Wkrótce Benka otacza cichy, zielony, zalany słońcem las, a w nim… osobliwa istota z dzidą i w koronie na głowie. Dziewczynka z brodą. Kuku Król! Mieszka w domku na drzewie z małym wombatem i ma tysiąc pomysłów na minutę. Jest uosobieniem tego, czego Benek potrzebował, by poskromić gang Mundka.


Pobrzmiewają w tej książce dalekie echa Opowieści z Narni, Alicji w Krainie Czarów, Mostu do Terabithii, choć jej konstrukcja jest zupełnie inna, znacznie bardziej prosta i nie pretenduje do roli wielkiej literatury. Bazuje na humorze, komiksowych wstawkach, licznych dialogach. To niewielka rozmiarem książka do samodzielnego czytania dla dzieci w wieku 8–12 lat, która ze względu na swój dowcipny charakter i szatę graficzną jest lekką i przyjemną lekturą nawet dla tych, którzy czytają niewiele. Mimo że porusza zupełnie poważny temat rówieśniczej przemocy, pozostawia dziecko z przekonaniem, że dobro w końcu zwycięży, a w trudnych chwilach warto korzystać z pomocy przyjaciół i zasobów swojej fantazji.  

Adam Stower, Kuku Król, tłum. Magdalena Korobkiewicz, wyd. Dwukropek, Warszawa 2021.
Wiek: 8+