sobota, 23 maja 2020

„Książkowy Ulf to ja”


Wielu dorosłych, czytających trylogię opartą na wspomnieniach Ulfa Starka, poczuje się tak, jakby wskazówki zegara zaczęły się cofać, coraz szybciej i szybciej, aż do dzieciństwa.Brązowe strupy znowu będą znaczyć kolana, a bąble po pokrzywach jeszcze raz zapieką. Skóra zyska ten słodko-słony zapach letniego wieczornego powietrza. Gdzieś z oddali dobiegną nawoływania dzieciaków z podwórka.



Ulf Stark urodził się w 1944 roku, jego wspomnienia dotyczą więc Szwecji z lat 50. XX wieku, a mimo to wiele momentów trylogii o Stureby brzmi znajomo dla mojego pokolenia, którego dzieciństwo przypadło na lata 80. Popołudnia spędzane na włóczeniu się z rówieśnikami po okolicy, brawurowe zakłady, durne wygłupy, wojny podwórkowych gangów, pierwsze wakacyjne miłości, dyskoteki pod gołym niebem, przyjaźnie pieczętowane braterstwem krwi…
Dla współczesnego dziecka to może być świat już nieco egzotyczny, ale bez wątpienia arcyciekawy. Ulf Stark potrafi bowiem uczynić go uniwersalnym, koncentrując się na przeżyciach, emocjach, uczuciach swoich bohaterów, które są bardzo ludzkie i przez to niezmienne.

Część pierwsza trylogii to opowieść o codzienności dzieciństwa spędzonego w dzielnicy Stureby na przedmieściach Sztokholmu. Rzecz o szkole, rywalizacji w grupie rówieśniczej, relacjach z rodzicami i rodzeństwem, a przede wszystkim o przyjaźni. Przyjaźni Ulfa z Percym, nowym uczniem w klasie. Dziwny to chłopak. Niesamowicie wysportowany, mocny w gębie, rwie się nawet do bicia, jeśli z nim kto zadrze, ale uwielbia też robótki ręczne i sam piecze ciasta. Stark w fascynujący sposób opisuje powolne rodzenie się prawdziwej, trwałej chłopięcej (męskiej!) przyjaźni. Postać Percy’ego mocno ewoluuje w kolejnych tomach, a obserwacja tych zmian dostarcza czytelnikowi licznych zaskoczeń.


W części drugiej przyglądamy się najbliższej rodzinie Ulfa – zwłaszcza ojcu, jego zamiłowaniu do języka francuskiego i pasji zapalonego radioamatora, która doprowadza do niezwykłego wydarzenia: oto do Stureby na zaproszenie ojca przybywa książę Talal z Arabii Saudyskiej. To spotkanie okaże się ważne nie tylko dla rodziny Ulfa, lecz także Percy’ego i zaważy na dalszych losach przyjaźni chłopców.

W trzeciej części Ulf spędza lato na wyspie, a czytelnik poznaje kolejnych członków jego rodziny oraz wakacyjnych przyjaciół. Dojrzewanie właśnie puka do drzwi i Ulf doświadcza cierpień nieodwzajemnionego uczucia oraz ukłuć zazdrości. Dostrzega też coraz wyraźniej złożoność relacji międzyludzkich – tego lata inaczej spojrzy na swego wiecznie złoszczącego się dziadka i dostrzeże drzemiące w nim pokłady czułości, troski i żalu. A Percy znowu będzie tym, który pomoże mu osiągnąć poznanie.


Stark, zapytany w jednym z wywiadów o to, ile jest w książkowym Ulfie prawdziwego Ulfa, odpowiedział: „Ulf w książkach to zdecydowanie ja. Dzieli wiele moich uczuć i wczesnych doświadczeń, mamy tego samego brata i wychowaliśmy się w tym samym domu z piekarnią i domem starców po sąsiedzku. Ale oczywiście szczegóły autobiograficzne są interesujące dla czytelników nie dlatego że są prawdziwe, tylko dlatego, że są interesujące”.

Trylogię o Stureby czyta się wspaniale, lekko, z zaangażowaniem. Stark zadbał zarówno o wartką akcję, żywe dialogi, jak i o emocje czytelnika. Pojawiają się śmiech, wzruszenie, złość, oburzenie, współczucie, tęsknota, melancholia… Wielbiciele twórczości szwedzkiego autora wiedzą, że nie unikał trudnych kwestii i uważał, że w literaturze dziecięcej jest jak najbardziej miejsce na tematy takie jak śmierć czy seksualność. Mawiał, że woli pisać o nich w książkach kierowanych do dzieci, bo wtedy może to zrobić, nie ocierając się o patos. W trylogii o Stureby życie jest więc po prostu życiem, z całym bagażem nieuniknionych problemów i smutków, ale też zadziwień i radości, z których wiele jest nam tak dobrze znanych. I kiedy zamykamy ostatni tom, ten odległy i nieistniejący już przecież świat jest nam tak bliski, że mamy ochotę sięgnąć po pierwszą książkę i zacząć czytać od nowa.
Co też zresztą zrobiliśmy.

Ulf Stark, „Magiczne tenisówki mojego przyjaciela Percy’ego”, „Mój przyjaciel szejk w Stureby”, „Mój przyjaciel Percy, Buffalo Bill i ja”, tłum. Katarzyna Skalska, il. Magdalena Kucharska, wyd. Zakamarki, Poznań 2011–2020.
Wiek: 9+

wtorek, 12 maja 2020

Leśna Gazeta i inne historie o Lisku i Prosiaczku


Jest gdzieś las pełen dziwnych mieszkańców. Zwierząt o tajemniczych nazwach – pudłońców mieszkających w pudłach, myszotyłków chodzących tyłem, guzdrających się guzdrawców; zwierząt niby powszechnie znanych, ale funkcjonujących nietypowo, jak krowa namiętnie czytująca gazety na poduszkowych drzewach. Przylatują też do lasu ptaki wędrowne, takie jak brodacze rosyjskie o czerwonych piórach w ogonach, i niezwykle piękne, ale bardzo żarłoczne głodomory.



W tym lesie mieszkają też Lis i Prosiaczek – bohaterowie serii stworzonej przez dwóch Norwegów – Bjørna F. Rørvika i Pera Dybviga, składającej się w tym momencie z trzynastu tomików przygód. Lis jest przemądrzały i wygadany, lubi grać pierwsze skrzypce. Prosiaczek jest nieco mniej pewny siebie, ale zdarza mu się czynić trafne obserwacje. Obaj są łatwowierni i naiwni w swych osądach, ale nie można odmówić im chęci do działania. W tym bywają wręcz nadgorliwi. Co sprawia, rzecz jasna!, że nie brakuje im także zaskakujących przygód i tarapatów, w które co i rusz wpadają.


W Polsce wydawnictwo Druganoga opublikowało jak dotąd trzy części przygód Liska i Prosiaczka, a są to: „Leśna Gazeta”, „Kawiarenka Pod Ptasim Ogonem” i „Bieg z zagadkami”.
W pierwszej z nich dwaj przyjaciele postanawiają stworzyć własny tytuł prasowy – co okazuje się niełatwe już na etapie wymyślania tytułu. W końcu w wyniku kompromisu powstaje „Lisi Hejnał – Kurier Prosiaczka”. Lisek jest jego Rudaktorem, a Prosiaczek – dziennikarzem. Ale… o ciekawy temat wcale nie jest łatwo, a dobry reportaż wymaga poświęceń.
W „Kawiarence Pod Ptasim Ogonem” przyjaciele otwierają z kolei w lesie kawiarnię. Inspiracją projektu nie jest bynajmniej kulinarna pasja, lecz chęć zbierania piór z ptasich ogonów… Lisek wykoncypował, że łatwo je zdobędzie, jeśli otworzy kawiarnię dla ptasiej klienteli.
W „Biegu z zagadkami” przyjaciele biorą udział w biegu organizowanym przez Pudłońce. Przyjaciół kusi zdobycie głównej nagrody, a przynajmniej wydaje im się, że właśnie o tym marzą.


Na czytelnika na każdym kroku czekają tutaj zabawne zwroty akcji, purnonsens, humor skatologiczny, komizm sytuacyjny i słowny oraz zabawy słowotwórcze, za które wypada pochwalić także tłumaczkę Iwonę Zimnicką.

„- Dzisiaj odbywa się Pudłońcowy Bieg z Zagadkami.
- Z zagadkami? – Prosiaczek się roześmiał. - To znaczy, że trzeba do kogoś zagadać?”

„Prosiaczek wziął do łapki malutkie stworzonko.
- Co to może być? – spytał.
- Na pewno zwykły żuk szyszkowy – stwierdził Lisek.  – Albo burczymucha. Czy ten robaczek burczy, kiedy położysz go na grzbiecie?
Prosiaczek odwrócił żyjątko do góry nogami. Zaburczało. Czyli była to burczymucha”.


Przyjemnie jest się zanurzyć razem z dzieckiem w absurdy rzeczywistości mieszkańców lasu: razem z krową poczytać gazetę na poduszkowym drzewie i kibicować zatrudnionemu przez Centralny Rejestr Igieł ptaszkowi, który próbuje policzyć igły na wszystkich sosnach i świerkach. Słowa takie jak „ugibujski spuk”, „myszotyłki” czy „guzdrawce” na długo zapadną w pamięci czytelnika. Tym bardziej, że towarzyszą im przykuwające wzrok ilustracje, z rozmachem kreślone szaloną, dynamiczną, rozbazgraną kreską.

Bjørn F. Rørvik, Per Dybvig, „Leśna Gazeta”, „Kawiarenka Pod Ptasim Ogonem”, „Bieg z zagadkami”, tłum. Iwona Zimnicka, wyd. Druganoga 2019, 2020.
Wiek: 5+