czwartek, 29 marca 2018

Książkowy wielkanocny zajączek


Garść wolnych chwil podczas ferii wiosennych warto wykorzystać na przeczytanie jakiejś książki. Odgońmy dzieciaki od telewizorów i tabletów! Skoro wiosna wciąż się ociąga z ładną pogodą, sami musimy sobie osłonecznić ten czas miłą lekturą!




Przygotowałam dla Was cztery książkowe polecanki dla dzieci już samodzielnie czytających – „podstawówkowiczów”, zarówno z młodszych, jak i starszych klas.

PODSTAWÓWKOWICZE MŁODSI 6–9 LAT

1. SŁOŃ ERIKI

To jest tak pięknie wydana książka, że na początku po prostu chce się ją obracać w rękach, gładzić okładkę, kartkować, ważyć ciężar w dłoni. Też tak macie, że urzeka Was zewnętrzna forma książki? W tym przypadku naprawdę nie ma co szczędzić pochwał, bo wszystko tu jest dopracowane do najmniejszego szczegółu. Projekt okładki, niezwykle poręczny format książki, szycie, przyjazny dla oka papier, odpowiednio duży dla dziecka font i wygodna interlinia, urocze ilustracje. Tak właśnie powinna wyglądać książka dla początkującego czytelnika.


środa, 21 marca 2018

Subiektywny przegląd książkowych nowości /marzec 2018/


Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.



Książki o sztuce kierowane do dziecięcego czytelnika są bardzo potrzebne także rodzicom. Bo, jak już tu kiedyś pisałam, trochę się tej sztuki boimy, nie wiemy, jak o niej rozmawiać, a nawet co myśleć. W największy stupor wprawia nas oczywiście sztuka współczesna. Niektórzy więc wolą ją z marszu ostentacyjnie zlekceważyć i uznać za „niewiadomoco”, bo tak jest bezpiecznie. Książki takie jak ta napisana przez Ewę Solarz robią więc dobrą robotę, bo trochę tę sztukę objaśniają i przybliżają, pomagają zrozumieć. Autorka przedstawiła polskich twórców sztuki współczesnej, których prace to nie tylko malarstwo czy rzeźba, lecz także instalacje przestrzenne czy performance. Opowiada o nich bardzo przystępnie i ciekawie, pozwalając młodemu czytelnikowi niejako zajrzeć do warsztatu twórców poznać ich motywacje i idee. Co symbolizowała tęcza na Placu Zbawiciela i dlaczego wywołała takie społeczne zamieszanie? Jaki przekaz towarzyszył obieraniu ziemniaków przez Julitę Wójcik? Dlaczego Edward Krasiński obklejał wszystko niebieską taśmą?
Książka towarzyszy wystawie o tym samym tytule, którą można oglądać do 3 czerwca w warszawskiej Zachęcie. Gorąco polecam!

Ewa Solarz, Wszystko widzę jako sztukę, il. Robert Czajka, wyd. Wytwórnia 2018.
Wiek: 6+

piątek, 16 marca 2018

Była sobie dziewczynka

Trend pisania o kobietach ma się dobrze i z pewnością w tym roku zobaczymy na księgarskich półkach jeszcze kilka książek o tej tematyce. Jedni się tym cieszą, innych to już trochę męczy, ale zjawisko niewątpliwie zaistniało i jeszcze chwilę potrwa, nim rynek się nasyci. Nie zagłębiając się tym razem w przyczyny takiego stanu rzeczy, przyjrzyjmy się książce „Była sobie dziewczynka”, która jest według mnie bardzo uniwersalną opowieścią o tym, jak to się na przestrzeni wieków dziewczynkom żyło.



A żyło się rzecz jasna w większości źle. Przynajmniej z perspektywy współczesnej. Dzieciństwo dziewczynki trwało krótko. W znakomitej większości odmawiano jej prawa do nauki. A nawet jeśli mogła pójść do szkoły, tak jak na przykład Rzymianki, i tak w wieku dwunastu – trzynastu lat musiała pożegnać się z jakimikolwiek osobistymi planami. Znajdowano jej męża – czasem wyboru dokonywał ojciec, czasem, tak jak w Chinach, wróżbita, szybko urządzano wesele i w tym miejscu kończył się na zawsze wiek niewinności i marzenia o niezależności. Bywały chlubne wyjątki – na przykład u wikingów ostateczna decyzja o wyborze kandydata na męża należała do dziewczynki – co jednak tylko potwierdzało regułę. Zasadniczo uważano, że „kobieta nadaje się tylko do roli żony i matki, a poza tym nie przysługują jej żadne prawa”. Życie płynęło dziewczynkom, a później kobietom pod dyktando innych.

środa, 14 marca 2018

Odkrywca

Trzecia przeczytana książka brytyjskiej autorki utwierdziła mnie w przekonaniu, że Katherine Rundell jest moją ulubioną współczesną pisarką z zagranicy tworzącą dla dzieci i młodzieży. Skąd ten wybór? Z trzech powodów, które za chwilę wymienię. Ale najpierw słów kilka o samej fabule książki.



Czworo dzieci: Fred, Con, Lili i jej brat Maks podróżuje małym, sześcioosobowym samolotem do brazylijskiego Manaus – największego miasta Amazonii. Niestety, jedyny pilot doznaje śmiertelnej zapaści i traci kontrolę nad samolotem.

Młodzi pasażerowie cudem przeżywają katastrofę, szybko jednak odkrywają, że znajdują się w samym środku Puszczy Amazońskiej. Osamotnieni, odcięci od cywilizacji i pozbawieni możliwości kontaktu z najbliższymi. Szczęśliwie każdy z nich, może poza pięcioletnim Maksiem, dysponuje cechami charakteru lub hobby bardzo przydatnymi w sytuacji, w której się znaleźli: Lili ma ogromną wiedzę o zwierzętach, Con jest zorganizowana, ma analityczny umysł i fotograficzną pamięć, Fred pasjonuje się wyprawami odkrywczymi, podróżami, surwiwalem i geografią.

czwartek, 8 marca 2018

Wspaniała Gilly


Czytałam tę książkę w 1988 roku, niedługo po jej pierwszym polskim wydaniu, i choć minęło tyle lat, do dziś pamiętam swoją intensywną niechęć do głównej bohaterki. Jak mnie ta dziewczyna wkurzała!  Pyskata i cwana, nosząca głowę wysoko, mimo że nie miała ku temu żadnego racjonalnego powodu. Wredna, a przy tym inteligentna, wzbudzała we mnie swego rodzaju lęk. I nie minę się z prawdą, jeśli napiszę, że właśnie dlatego była jedną z tych książkowych bohaterek, które najbardziej wryły mi się w pamięć.



Ucieszyłam się więc bardzo, gdy zobaczyłam, że Nasza Księgarnia ponownie wydaje „Wspaniałą Gilly”. Chciałam skonfrontować się z moimi dziecięcymi wrażeniami, z dziesięcioletnią wrażliwością i pojmowaniem świata. Chciałam spojrzeć na Gilly oczami dorosłej kobiety. Móc ją ponownie poznać i ocenić z innej perspektywy.

I powiem Wam, że to była zaskakująco mocna i bardzo wzruszająca konfrontacja. Ale o tym za chwilę.

niedziela, 4 marca 2018

Seria "Mr. Men i Mała Miss"


Właśnie skończyłam pisać tekst o tym, jak czytać małemu wiercipięcie, i teraz, gdy patrzę na serię Little Miss, uświadamiam sobie, że to jest właśnie taki typ książeczek, który mogłabym polecić dziecku, które ma trudności z długim skupianiem się na tekście, jest bardzo żywiołowe i nie potrafi spokojnie usiedzieć w czasie lektury. Jest to też znakomita seria dla dziecka, które niechętnie sięga po książki albo bardzo szybko się nimi nuży.



Nic dziwnego, że seria, która swój początek miała w roku 1971 (!) cieszy się wielką i nieustającą popularnością wśród dzieci młodszych i starszych (oraz dorosłych). Do dziś sprzedano ponad 100 milionów egzemplarzy książek! A wszystko zaczęło się od dziecięcego pytania.
„Jak wyglądają łaskotki?” – zapytał ośmioletni syn autora, a tata postanowił podjąć wyzwanie i owe łaskotki narysować. I tak na świat przyszli Mr. Men i Mała Miss.