sobota, 18 lipca 2020

Klub Opiekunek (The Baby-Sitters Club)


Gdyby seria The Baby-Sitters Club ukazywała się w Polsce na przełomie lat 80. i 90., bez wątpienia byłabym jej wierną czytelniczką. Uwielbiałam wszelkie kluby, stowarzyszenia i zgrupowania, i przez ładnych kilka lat dorabiałam sobie do kieszonkowego, opiekując się dziećmi. No i kusiło mnie życie nastolatek z Zachodu J



W Stanach Zjednoczonych słynna seria autorstwa Ann M. Martin zaczęła wychodzić w roku 1986. Wydawnictwo Scholastic uznało, że jest zapotrzebowanie na książki, których bohaterkami byłyby młodsze nastolatki dorabiające sobie po szkole jako babysitterki. Początkowo umowa z Martin stanowiła o czterech tomach, ale szybko okazało się, że pomysł był strzałem w dziesiątkę i czytelniczki domagają się kolejnych książek. W efekcie do roku 2000, kiedy to serię oficjalnie zakończono, powstało ich… 213. Z tego Ann M. Martin napisała 36 tomików, pozostałe części stworzyli ghostwriterzy, po jej konsultacji i redakcji. 

W roku 1990 na podstawie książek powstał serial telewizyjny, w roku 1995 film pełnometrażowy, a w tym roku Netflix, na fali nostalgii za latami 80. i 90. wypuścił własną, uwspółcześnioną produkcję kultowej serii. W latach dwutysięcznych zaczęły się także ukazywać przyzwoite komiksowe adaptacje książkowej serii – wciąż powstają kolejne tomy.



W Polsce możemy poznać klasyczną serię BSC dzięki wydawnictwu Mamania – do tej pory ukazały się trzy tomy, na sierpień planowany jest kolejny.

Dla osoby dorosłej „Klub opiekunek” to swoisty flashback, powrót do świata zabaw na podwórku, sygnałów puszczanych w okna latarkami, wielogodzinnego okupowania stacjonarnego telefonu i długich wspólnych z rówieśnikami powrotów ze szkoły. Czasów, w których dzieci miały więcej domowych, a nie tylko szkolnych obowiązków, ale też więcej wolności.

Dla współczesnych dzieci to po prostu lekko napisana, zabawna,  dobrze czytająca się książka – poruszająca wciąż aktualne problemy, takie jak rozwód rodziców, kłótnie między przyjaciółkami, pierwsze uczucie, relacje z rodzicami itp.


W pierwszej części serii – „Świetny pomysł Kristy” – poznajemy cztery założycielki Klubu Opiekunek. To Kristy, Claudia, Mary Anne i Stacey. Wszystkie mają po 12 lat i chodzą do tej samej szkoły. Każda też w czasie wolnym opiekuje się dziećmi w okolicy, zarabiając w ten sposób własne drobne pieniądze. Pewnego dnia Kristy słyszy, jak jej matka wykonuje zdesperowana kolejne telefony w poszukiwaniu opiekunki dla młodszego brata Kristy. To sprawia, że dziewczynka wpada na pomysł zebrania kilku babysitterek w jeden klub, co wszystkim ułatwi życie.

Jak można było przypuszczać, prowadzenie klubu wiąże się z masą zabawnych sytuacji, nieporozumień i wpadek. Już tylko w pierwszym tomie młode opiekunki muszą dać sobie radę ze zgłoszeniem, w którym zamiast nad dziećmi przyjdzie im opiekować się… psami, z nagłą koniecznością zatroszczenia się nie o jedno, lecz o czworo dzieci, a także uporania się z  agresywnym kotem i wiedźmowatą sąsiadką.


Oprócz tego jednak dziewczyny po prostu spotykają się ze sobą, przeżywają radości, smutki, mają tajemnice, kłócą się i godzą. Mama Kristy planuje ponowne małżeństwo, Mary Anne jest wychowywana przez surowego, nadopiekuńczego ojca, Stacey ma cukrzycę, a Claudia siostrę-geniuszkę, z którą wszyscy ją porównują… Życie domowe, szkolne i rówieśnicze dziewczyn toczy się wartko i obfituje w ciekawe zdarzenia, co bez wątpienia stanowi o sukcesie serii. Podobnie jak przesłanie, że w pędzącym naprzód świecie i chaosie codzienności dobrze mieć grupkę sprawdzonych przyjaciół i wspólnie robić różne rzeczy.

P.S.
Ciekawostka: Na zdjęciach autorka BSC i ja. Zaskakujące podobieństwo, czyż nie? Hihi

Ann M. Martin, Klub Opiekunek (The Baby Sitters Club, BSC). Świetny pomysł Kristy, tłum. Małgorzata Masełko-Swędrak, wyd. Mamania, Warszawa 2020.
Wiek: 9+

środa, 15 lipca 2020

Dwie Księżniczki z Bamarry


W tym tekście głos oddaję córce:
Ostatnio w moje ręce wpadła książka o tytule Dwie Księżniczki z Bamarry. Zaciekawiła mnie okładka i blurb, które mówiły, że głównymi bohaterkami są dwie siostry, księżniczki, żyjące w magicznej krainie. Rzadko się spotyka powieści dla młodzieży o takiej tematyce, bo zazwyczaj jest ona przeznaczona dla młodszych czytelników. Niesłusznie!


Książkę bardzo mnie wciągnęła i przeczytałam ją w trzy dni (co jest dla mnie niezwykle szybkim tempem). Pewnie dlatego, że jest też lekko napisana i ma niezwykły klimat.

Głównymi bohaterkami są dwie siostry, Addie i Meryl, księżniczki Bamarry. Pierwsza spokojna, nieśmiała i bojaźliwa. Druga – odważna, przebojowa, gotowa w każdej chwili pomóc siostrze. Jednak, kiedy to Meryl zachoruje na najstraszniejszą chorobę w królestwie – Szarą Śmierć – siostry będą musiały zamienić się rolami i to Addie wyruszy na wyprawę w poszukiwaniu leku. Stawi czoła wielu przeszkodom i stoczy bitwy z potworami.

Źródło: https://twoprincessesofbamarre.tumblr.com/

Opisane w książce przygody kojarzą mi się z Hobbitem z powodu umieszczenia akcji w obcym nam świecie, występowania smoków, elfów i krasnoludów, jednak ta książka zawiera zdecydowanie mniej opisów i szczegółów, przez co ma formę podobną do baśni. Łatwo mi było ją sobie wyobrazić jako taką właśnie opowieść, pewnie przez jednowątkowość fabuły.

Ważnym aspektem jest ukazanie księżniczki jako bohaterki pokonującej smoki, gryfy i ogry. Nie jest to wymuszone zbyt widocznym mottem „patrzcie, dziewczyny TEŻ potrafią”. Nie, postawa Addie została opisana jako bohaterska, jednak nikt nie kładł nacisku na fakt, że to księżniczka (a nie rycerz czy książę) pokonała smoka. Po prostu uznany został jej akt odwagi, miłości do siostry i przełamanie własnych lęków. Jak powinien zostać uznany każdemu, niezależnie od płci.

Zuza Zaborek

Cytat z książki

Gail Carson Levine, "Dwie Księżniczki z Bamarry", wyd. Poradnia K, Warszawa 2020.
Wiek: 10+