poniedziałek, 31 października 2022

Książki na Halloween /2022/

 


Październik i listopad to miesiące w których w naszych lekturach muszą pojawić się czarownice, duchy i zjawy. Jak co roku zapraszam więc na zestawienie halloweenowe. Zaczytanych wieczorów i bawcie się strrrasznie dobrze!

  Trzy starsze panie, które żyją w domu na wzgórzu, zachowują się oryginalnie, ubierają ekstrawagancko, a do tego mieszkają z lamą, muszą przykuwać uwagę, szczególnie jeśli się wie, że są czarownicami. Pelagia, Patrycja i Paulina, czyli siostry Trzykrotki nie parają się jednak czarami od jakiegoś czasu i niemal zapomniały, jak się lata na miotle. Są czarownicami w stanie spoczynku, a po zaklęcia sięgają tylko sporadycznie i wyłącznie dla prywatnych celów, takich jak choćby gotowanie. Bo gdy zajęło się pierwsze miejsce w konkursie na Największą Czarodziejską Kulinarną  Ofermę Roku, ciężko zrezygnować z takiego magicznego udogodnienia jak patelnia samodzielnie smażąca naleśniki!

Dziwaczny list, który przynosi Trzykrotkom któregoś dnia listonosz Artur, wywraca ich spokojne życie do góry nogami. List głosi, co następuje: „Zostałam zupełnie sama, mam dórze kłopoty, fryzjer zamkłam, pomusz mi szypko. Natalia”. Czy to możliwe, by jego nadawczynią była Natalia Koczek, najzdolniejsza uczennica Pauliny w jej zamkniętej już Korespondencyjnej Szkole Czarów?


Siostry czują, że sprawa ma drugie dno, postanawiają więc natychmiast wyruszyć do Mieściny Małej, gdzie mieszka Natalia, i osobiście sprawdzić, o co tu chodzi. Oczywiście zabierają ze sobą lamę Łucję i kota Lukrecjusza.

Na miejscu nie oczekuje ich jednak Natalia, lecz jej córka Nata. Poznanie tej obdarzonej wcale nie zwykłymi talentami dziewczynki wiele zmieni w życiu sióstr Trzykrotek, a także, jak się wkrótce okaże w życiu wszystkich mieszkańców Mieściny Małej.

Od pierwszych stron książka zachwyciła mnie swoim ciepłym klimatem unoszącej się w powietrzu dobrej magii, drobnych, pomocnych czarów. Chciałoby się poznać takie siostry Trzykrotki, mieć takie cioteczki-czarownice, móc wpadać do nich na herbatkę i droczyć się z ich zarozumiałym kotem. Anna Andrusyszyn umiejętnie stworzyła nastrój dobrej magii i skontrastowała go z mrocznymi i złymi czarami perfidnego Wojnowskiego i złośliwej zmory Zamji. Powołała też do życia orygonalnych dziecięcych bohaterów: pomysłową, odważną i nieco zwariowaną Natę i jej przyjaciela, rozważnego, nieśmiałego Piotrka.

Czyta się lekko, dzieje się dużo, nie brakuje czarów, potworów, walki dobra ze złem, tylko okładka trochę odstrasza kiczem, w przeciwieństwie do ciekawych czarno-białych ilustracji wewnątrz.

 


Książka:

Anna Andrusyszyn, Nata i czarownice, il. Aneta Fontner-Dorożyńska, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2022.
Wiek: 7+

 

Jestem absolutnie oczarowana światem równoległym, jaki stworzyła Katarzyna Ryrych w „Ach, strach!”. Niedaleko ludzkich siedzib, ale w zupełnym ukryciu, tworzą barwną społeczność stworzenia mroczne i upiorne: wilkołaki, wampiry, czarownice, białe damy, strzygi i inne istoty. Wiodą nocne życie, budząc się o zachodzie słońca i nie wchodzą w paradę ludziom – no może czasem, gdy ich zachowanie mocno ich rozzłości i dojdą do wniosku, że trzeba nieco utrzeć im nosa.

Ryrych malowniczo i miejscami wręcz poetycko, a jednocześnie z dużą dawką humoru i celnej obserwacji społecznej opisała conocność funkcjonowania swoich bohaterów: VampIrka i jego szkolnych kolegów i koleżanek: wilkołaka Gryzaka, strzygi Frygi, utopca MoCzarka, białej damy zwanej Pieluszką (a później Woalką – dlaczego, przeczytajcie sami).


Bohaterowie ci, choć tak różni od ludzkich dzieciaków, mają podobne do nich problemy: zakochują się, sprzeczają i godzą z rówieśnikami, doświadczają hejtu, martwią się, kim będą w przyszłości, obawiają się o trwałość rodzinnych relacji, doświadczają różnych emocji, z którymi nie zawsze potrafią sobie radzić.

Ryrych zręcznie wplata w fabułę nawiązania do bieżących zdarzeń: oto w szkole pojawiają się nagle Migrołaki. Te stworzenia porozumiewają się niezrozumiałym dla innych językiem, są grupą tajemniczą i nieznaną i krąży na ich temat wiele mitów. Ten fragment książki w bardzo prosty, ale konkretny sposób pokazuje, jak rozprawiać się z takimi przekonaniami, przekazując znaną, ale rzadziej wprowadzaną w życie prawdę, że obcy musi przestać być obcy, by przestać być strasznym.

Dużo tu gry językiem, autorka sięga po słownik młodego czytelnika i bawi się nim. Mamy więc Ghostbook, widmobus szkolny albo Kryptelsów – zespół grobrockowy grający dystopijne ballady pogrzebowe (m.in. na gitarze zasilanej węgorzem elektrycznym).

Wielką wartością dodaną publikacji są ilustracje Grażyny Rigall. Jestem fanką wyjątkowego, surowego, nieco mrocznego stylu Rigall, który tutaj idealnie wpasowujące się w klimat książki i przemawia do czytelnika z pełną mocą.

Łatwo polubić wszystkich mieszkańców wsi Rzezikiszki, na czele z nieco zwariowaną, ale kochającą się i dającą sobie wsparcie rodziną VampIrka. Chętnie odwiedziłabym ich tam, gdzie nad Bagniskami unoszą się błędne ognie, a w niewielkich oczkach wodnych przegląda się księżyc.

 


Książka:

Katarzyna Ryrych, Ach, strach!, il. Grażyna Rigall, wyd. Adamada, Gdańsk 2022.
Wiek: 8+

 

Wiedziony ciekawością Jack pokonuje lęk i wkracza do opuszczonego domu, o którym słyszał mroczne opowieści. Zastaje tam grono ludzi skupionych wokół oświetlonego świecami stołu. Jak szybko się okazuje, opowiadają sobie historie. Gdy dana opowieść dobiegnie końca, osoba, która mówiła, zdmuchuje świeczkę i odsuwa się z krzesłem od stołu. Z każdą kolejną opowieścią pokój pogrąża się coraz bardziej i bardziej w mroku. Jack uświadamia sobie, że zaraz nadejdzie jego kolej.  A przecież nie ma w zanadrzu żadnej historii, nie wiedział, że ludzie ci spotykają się tutaj, by opowiadać…

„Trzynaście krzeseł” to świetnie się czytający zbiór opowieści, który w zasadzie mógłby być zbiorem luźnych, niezależnych od siebie opowiadań, ale w takiej formie – osnutej fabułą w stylu powieściowym – jest znacznie ciekawszy i bardziej przystępny w odbiorze. Na książkę składa się trzynaście opowieści, każda z nich pisana jest trochę innym stylem, zależnym od tego, kto ją opowiada.


Jeśli więc opowiadającym jest prosty kierowca taksówki, taki też jest język utworu, gdy do głosu dochodzi profesor, język staje się bardziej wymagający, słownictwo bogatsze; gdy mówi kobieta-malarka, jej opowieść jest stylistycznie finezyjna i barwna, gdy odzywa się imigrant z Europy Wschodniej, kaleczy on język, używa błędnych sfomułowań, stosuje bardzo proste konstrukcje; gdy opowiada dziecko, język jest poprawny, ale bardzo uproszczony, bez ozdobników i opisów itp. Oprócz wspomnianej zróżnicowanej stylistyki opowiadania różnią się też gatunkowo – zawierają w sobie elementy baśni, legend, podań słowiańskich, legend miejskich itp. Jak łatwo się domyślić, było to wyzwaniem przekładowym – z którym jednak Anna Kłosiewicz poradziła sobie doskonale.

Książka sama w sobie ma wielostopniowy układ fabularny – jest opowieścią o opowieściach, z których część również ma budowę szkatułkową. To buduje mroczny nastrój i sprawia, ze czytelnik zanurza się w kolejne warstwy historii, nie będąc pewnym, co one przyniosą.


Wszystkie zawarte w książce utwory to tzw. scarry stories i campfire stories, czyli straszne historie do opowiadania sobie po zmierzchu. Sam koncept książki, bardzo udany, jest właśnie taki: opowiadajmy sobie historie, by coś poczuć, by nazwać emocje, by pobyć razem i coś razem przeżyć. Szczególnie w Halloween!

 

Książka:

Dave Shelton, „Trzynaście krzeseł”, przeł. Anna Kłosiewicz, wyd. Dwukropek, Warszawa 2022.
Wiek: 13+

 

Kot Marian jest typowym przedstawicielem swego gatunku: dumny, władczy, niezależny,  chadzający własnymi ścieżkami, a jednocześnie… magiczny. Baltazar nie ma pojęcia, jak niebywale czarodziejskim stworzeniem okaże się domowy kot Łatek, aż do chwili gdy wciągnięty zostanie w zupełnie niesamowitą przygodę. Od tej pory już nic nie będzie zwyczajne, łącznie z nim samym. Tak, tak, dwunastolatek także dowie się niejednego o sobie i swoich mocach. Przede wszystkim tego, że jest odwiedzaczem i podobnie jak koty może podróżować między światami, by chronić ludzi przed potworami z innych wymiarów.

Wkrótce tak jak Harry Potter Baltazar zmieni szkołę, pozna inne magicznie uzdolnione dzieciaki, zacznie robić rzeczy, o których nie śniło się jego rówieśnikom, a może śniło, tylko że jemu ten syn się ziścił.

W opasłym tomiszczu (prawie 500 stron) swojej powieści fantasy Krzysztof Zapotoczny misternie buduje niezwykle złożone światy. A my wpadamy w nie coraz głębiej z każdą stroną. Biuro Odwiedzaczy, zakamuflowane w strukturach firmy Swaróg sp. z o.o., rozwiera się przed nami i wciąga w kolejne korytarze, schody, windy, magazyny niczym u Kafki, wkoło czają się potwory i zmory, czasem pod postacią męczącej pańci z okienka rodem z PRL-owskiej rzeczywistości. Fabuła rozplata się powoli, ale główny bohater od razu dostarcza nam emocji, gdy – chcąc brawurowo udowodnić swoje nowo odkryte zdolności –  przenosi się do świata zombie, z którego zdaniem wielu nie ma powrotu.

Wszyscy bohaterowie książki mają zresztą niezłe charakterki! Baltazar, dziewczynka-zombie Amelka, były hejter Konrad, bystra Kaśka i oczywiście kot Marian, skrzyżowanie Rademenesa z kotem z Cheshire, ze wszystkimi jego ciętymi ripostami. To utalentowana ekipa, która potrafi namieszać i zalezie za skórę każdemu, kto liczył na niezmienność porządku rzeczy w każdym ze znanych mu światów.

 


Książka:

Krzysztof Zapotoczny, Kot Marian i odwiedzacze, wyd. Dwukropek, Warszawa 2022.
Wiek: 11+

środa, 19 października 2022

Sekretna historia ludz... skarpetek

 

Kto by przypuszczał, że skarpetki mogą nas jeszcze czymś zaskoczyć? W końcu gdzie one nie były, czego już nie robiły? A jednak wygląda na to, że wyobraźnia Justyny Bednarek jest niewyczerpana i nie zna granic, bo tym razem skarpetki… tłumaczą nam historię.


Tak, tak. „Sekretna historia ludzskarpetek” odkrywa nieznane prawdy, nieujawnione sekrety o naszej przeszłości i naszych dziejach. Wywraca do góry nogami całą historię ludzkości!

Zaczyna się niewinnie – wycieczką do muzeum małej Be. Jej dziadek jest kustoszem i uwielbia opowiadać wnuczce o zgromadzonych eksponatach. A ona uwielbia słuchać. Kiedy jednak docierają do muzeum, nie kierują się wcale do głównych sal, lecz do niepozornych drzwi na końcu korytarza. Za nimi znajduje się magazyn, a w nim… polnie strzeżone tajemnice przeszłości.

Skarpetki: prehistoryczna, kosmiczna, babilońska, faraońska, izraelicka, antycznogrecka, rybacka,  arturiańska i spodgrunwaldzka – każda ma do opowiedzenia swoją historię, a gdy ją poznacie, już nigdy nie spojrzycie tak samo na świat wokół. Na przykład na Stonehenge – gdy odkryjecie, że te potężne mroczne kamienie to tak naprawdę… prowizoryczna suszarka na pranie (!).


A co powiecie na to, że w 1410 roku skarpetki – wełniane olutlistópki królowej Anny – przyczyniły się do zwycięstwa polskich wojsk nad Krzyżakami w bitwie pod Grunwaldem?

Albo na to, że pomogły w powstaniu tak kluczowego dla ludzkości wynalazku jak koło? Towarzyszyły też ludziom wielkim i wpływały na ich działania – Dawida w walce z Goliatem, egipskiej faraonki Hatszepsut, a nawet Jezusowi, podsuwając pomysł głoszenia nauk z łodzi.  

Nie ma zbyt wielu rodzimych książek, które łączyłyby w tak lekki, humorystyczny sposób fiction i non-fiction, wiedzę historyczną z wartką fabułą. Justyna Bednarek pisze tak, że chce się natychmiast przypomnieć sobie/dowiedzieć się, jak było „naprawdę” (bo może wcale nie?) i skonfrontować tę wersję z wyznaniami skarpetek. 


Lektura „Sekretnej historii ludzskarpetek” to rozrywka na najwyższym poziomie, błyskotliwie podana dawka wiedzy, która zachęca dziecko do dalszych eksploracji, zaciekawia, intryguje. W znakomitej jak zawsze oprawie ilustracyjnej Daniela de Latoura.  

Recenzje poprzednich książek o skarpetkach przeczytacie tutaj i tutaj, i tutaj też :)

Justyna Bednarek, Sekretna historia ludzskarpetek, il. Daniel de Latour, wyd. Poradnia K, Warszawa 2022.
Wiek: 5+