sobota, 4 kwietnia 2020

Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech


Jeszcze do niedawna nie zwróciłabym pewnie uwagi na taką książkę – ninja w tytule, na okładce jakiś bojowo nastawiony kocur? Nieee… Ale podążając za czytelniczymi wyborami mojego niespełna ośmiolatka, dużo się uczę. I poznaję dość nieoczywiste dla mnie zakątki lekturowe.



Timmy jest kotem-wynalazcą i ma mały warsztacik w pięknym mieście o jeszcze piękniejszej nazwie Elizandrium. Zamieszkują je najróżniejsze uczłowieczone zwierzęta, a także ludzie, a wszyscy wiodą dość spokojne i zgodne życie. Do czasu.
Gdy nagle zaczynają ginąć dzieci – zarówno zwierzęce, jak i ludzkie, wiadomo, że trzeba działać natychmiast. Porwane pociechy wprawdzie szybko wracają, ale już nie takie jak wcześniej.
Ktoś pozbawia je śmiechu! Teraz, choćby bardzo pragnęły chichotać, ich twarzyczki i pyszczki pozostają w zastygłym ponurym grymasie.


Splot różnych zdarzeń sprawia, że to właśnie Timmy– niespodziewanie dla samego siebie – staje do walki z tajemniczym oprawcą. Zaczyna się niepozornie, od bitki z lokalnymi „karkami”, ale im dalej w opowieść, tym bardziej tajemniczo i niebezpiecznie wygląda cała sytuacja.
Timmy odkryje nie tylko swoje wyjątkowe, magiczne umiejętności. Zdobędzie też nowych przyjaciół, a nawet… miłość.

Przygodowo-fantastyczna seria o Timmy’m składa się (jak dotąd) z pięciu części. W Polsce ukazała się właśnie pierwsza – „Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech”. Jej autor Henrik Tamm to znany artysta konceptualny pracujący dla Dreamworks. Toteż ilustracje do książki przypominają kadry animowanego filmu albo grafikę gry komputerowej – uwagę szczególnie przyciągają wspaniałe trójwymiarowe miejskie plenery. Elizandrium stworzone na pulpicie Tamma jest pięknym i nieco mrocznym miastem alternatywnej rzeczywistości.   


Postaci bohaterów nie robią już na mnie aż takiego wrażenia, ale podejrzewam, że dzieciakom bardzo przypadną do gustu – są wyraziste i kolorowe, o momentami celowo przerysowanych cechach (wielkie smutne oczy á la kot ze Shreka) i wyglądają jakby właśnie wyskoczyły z ekranu telewizora.
Sama opowieść biegnie wartko i pełna jest zwrotów akcji, toteż trzyma cały czas w napięciu, a kończy ją zręczny cliffhanger, który sprawia, że zaczynamy czekać na ciąg dalszy.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej:
Strona Henrika Tamma (z niej pochodzą grafiki ilustrujące recenzję)
Wywiad z autorem


Henrik Tamm, Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech, przeł. Agata Ostrowska, wyd. Tadam, Warszawa 2020.
Wiek: 7/8+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz