piątek, 6 stycznia 2017

Prosiaczek i pojazdy

Kiedy ma się w domu kilkulatka zafascynowanego pojazdami wszelkiej maści, zdanie, które głosi, że „nie ma na świecie nic przyjemniejszego niż obserwowanie, jak rytmicznie obraca się gruszka betoniarki” brzmi jak najszczersza prawda.



Spośród licznych książkowych prezentów znalezionych pod choinką, kartonówka „Prosiaczek i pojazdy” cieszy się w oczach mojego syna największą estymą. Wielokrotnie czytana, oglądana, komentowana, obchichotana, idealnie wpasowała się w gust małego fana motoryzacji.
Prosiaczek jako bohater swoich urodzinowych przygód także wyskakiwał co jakiś czas z półki, ale rzadziej i ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem. 


Fabuła tej książki jest prosta: w pewien nudny dzień po Prosiaczka podjeżdża swoim oldskulowym kabrio wujek Leon i zabiera go ni mniej, ni więcej, tylko do sklepu z zabawkami. A tam, oczywiście nudzić się nie można. Prosiaczek i wujek pędzą prosto do działu z samochodami i zaczyna się zabawa. Slalom między nogami kupujących, wgniatanie walcem paprochów w wykładzinę, blokowanie wejścia do sklepu pociągiem towarowym i próby złapania na hak dźwigu któregoś ze sprzedawców.


Z perspektywy rodzica najśmieszniejsze jest obserwowanie, jak wielką frajdę z zabawy ma wujek Leon. Co najmniej taką jak Prosiaczek, a może większą. Wystarczy spojrzeć na jego pełną zacięcia minę, chuligański uśmieszek pod wąsem i błyszczące radością oczy. Wujek Leon uosabia wszystkich dużych chłopców, którym serce przyspiesza na widok samochodów-zabawek. Jak to dobrze mieć wtedy pod ręką syna, bratanka albo siostrzeńca, który posłuży za argument do wielogodzinnej zaangażowanej zabawy. Chociaż w dzisiejszych czasach coraz rzadziej taki argument jest potrzebny. Dorośli już otwarcie bawią się jak dzieci, a znane marki produkują modele zabawek kierowane specjalnie do dorosłych odbiorców. Czy zresztą tak samo nie dzieje się na przykład z odbiorcami picturebooków?


„Prosiaczek i pojazdy” to bardzo uniwersalna wiekowo książka. Maluszkom spodoba się z pewnością już sama kolorystyka – ciepłe, nasycone barwy przyciągają wzrok; dwu-trzylatki zachwycą się betoniarkami, dźwigami, radiowozami, a przedszkolaki i starsi czytelnicy z radością podążą za humorystycznym wątkiem historyjki, łącznie z jej przekorną puentą. Otóż na koniec wspaniałej zabawy w sklepie wujek Leon pozwala Prosiaczkowi wybrać jeden pojazd, który będzie mógł zabrać ze sobą do domu. Prosiaczek nie waha się ani chwili. Ciekawa jestem, czy zaskoczy Was jego wybór?

„Prosiaczek i pojazdy” Ola Woldańska-Płocińska, wyd. Czerwony Konik 2016.
Wiek: 0+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz