wtorek, 17 kwietnia 2018

Nigdy Nigdy


Na „Nigdy Nigdy” zwróciłam uwagę, przygotowując lutowe wydanie subiektywnego przeglądu książkowych nowości. Wszystko, co znalazłam w materiałach prasowych i na fanpejdżu autora brzmiało bardzo interesująco. Piętnastolatka, która musi wyjechać z Polski do Australii, chociaż wcale tego nie chce, trudna rodzinna sytuacja, bunt okresu dojrzewania, miłość i przyjaźń wystawione na próbę… Byłam ciekawa pierwszej młodzieżowej powieści w dorobku Jurka Zielonki, pisarza, który popełnił wcześniej dwie docenione powieści do dorosłych: „Antypody” i „Tadzia”.



Za lekturę zabrałam się wspólnie z córką – czytam na głos, bo obie bardzo lubimy taki sposób spędzania czasu. Można na bieżąco dzielić się wrażeniami z lektury i dyskutować. Oczywiście czytanie trwa dłużej, ale nic nie szkodzi. Żadna z nas nie jest zwolenniczką wyzwań typu „przeczytam 50 książek w roku 2018”.

Początek książki trochę się nam dłużył. Poznałyśmy główną bohaterkę Agatę Urbanik, jej siostrę Kamilę zwaną Milką, chłopaka Kajtka i przyjaciółkę Siwą. Dowiedziałyśmy się, że sytuacja rodzinna Agaty wygląda nieciekawie: mama nie żyje, babcia, wychowująca dziewczynki jest poważnie chora, a ojciec założył nową rodzinę, od lat mieszka w Australii i dziewczynki nie mają z nim żądnego kontaktu.


To się jednak wkrótce zmieni, bo babcia musi poddać się poważnej operacji, a one są za małe, by mogły mieszkać same. To właśnie wtedy otrzymują zaproszenie od ojca. Lecą do Perth w Australii. To, co ich zdaniem miało być wakacyjnym odskokiem od wrocławskiej codzienności, okaże się wyjątkową życiową przygodą, która niejedno zmieni.

Mniej więcej od trzeciego rozdziału książka nabiera tempa, w połowie pęd rozwiewa już włosy, a pod koniec nie można złapać tchu z wrażenia. I jest to po leniwym początku zdecydowanie miłe zaskoczenie.

Jurek Zielonka trafnie kreśli portret piętnastolatki, której życie dało już kilka mocnych kopniaków i, jak się przekonamy, nie oszczędzi jej także kolejnych. W obliczu zdarzeń, niektórych dość dramatycznych, Agata będzie musiała porzucić swoje nieco naiwne i buńczuczne myślenie o świecie i nauczyć się „czytać” ludzi, sięgać poza pozory, przestać myśleć w czarno-białych kategoriach. Nie będzie to przyjemna nauka. Autor umiejętnie to pokazuje – czytelnik może wręcz poczuć wewnętrzną walkę, którą toczy Agata, rozdarta między własną dumą, urazą i poczuciem zdrady a wielką potrzebą akceptacji, miłości i bezpieczeństwa.

Może nieco mniej realistycznie wypada postać dziewięcioletniej Milki – przynajmniej w oczach mojej o trzy lata starszej córki. Jej zadaniem Kamila jest zbyt dziecinna jak na swój wiek – sposobem bycia przypomina raczej sześciolatkę i tak też jest traktowana. To ciekawa obserwacja, a ten dysonans może wynikać z różnicy wieku autora i czytelników jego książki – w zależności o wieku i życiowych doświadczeń różnie postrzegamy te same osoby.

Ciekawe i przyjemne do wyobrażenia jest tło zdarzeń opisanych w książce. Zielone osiedla mieszkalne w australijskim Perth, egzotyczna flora i fauna. Oraz egotyczne szkolnictwo, którego odmienność na początku Agatę bardzo irytuje:

Tutaj moi rówieśnicy rozwiązują zadania z algebry, które ja przerabiałam dwa lata temu! Nie wiedzą, gdzie jest Rosja, a gdzie Polska. Ubierają się w te swoje koszmarne mundurki, powtarzają w kółko tę głupią dewizę: Noblesse Oblige, Noblesse Oblige i wydaje się im, że należą do jakiejś elity. To żałosne!”.

Fragmenty poświęcone codzienności życia szkolnego z pewnością szczególnie przypadną do gustu młodym czytelnikom – widać wyraźnie, że autor wie, o czym pisze i „czuje te klimaty” – w końcu mieszkając przez 25 lat w Australii pracował właśnie jako nauczyciel (języka francuskiego). To zresztą m.in. swoim uczniom z Shenton College w Perth zadedykował książkę.

Bardzo sympatyczne przypadkowe spotkanie
z Jurkiem Zielonką
na targach "Przecinek i kropka" w Warszawie
„Nigdy Nigdy” ukazało się w młodzieżowej wydawniczej serii Zmutowany Toster (swoją drogą świetny tytuł), w której znajdziemy także „Wszystkie dżinsy M.” Teresy M. Rudzkiej.  Seria wyróżnia się ciekawym podłużnym formatem książki oraz oryginalną, nowoczesną szatą graficzną. Jej celem jest zaoferowanie młodym czytelnikom historii ciekawych, ale nie stroniących od tematów trudnych i delikatnych. Myślę, że warto mieć ten cykl na oku!

Jurek Zielonka, Nigdy Nigdy, wyd. Poławiacze Pereł, Warszawa 2018.
Wiek: 12+

Recenzja "Nigdy Nigdy" na blogu mojej córki - Zu czyta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz